słuchamy Depeche Mode
Nadia tańczy do muzyki
super tańczy
nowocześnie
to chyba efekt półkolonii tanecznych
a może to geny? 😉
– pięknie tańczysz, Nadusiu!
– nie: pięknie, mamo. tylko niezwykle! obłędnie!
no. skromna jak mama 🙂
królowa życia i król
jedziemy samochodem
czerwone światło na skrzyżowaniu
stoimy na pasie który przed światłami rozdziela się na dwa
kolejka do prawoskrętu
no to omijam sznur aut i staję na wolnym kawałku pasa do jazdy prosto
Kacper: ej, mamo! co się tak ryjesz!? jakbyś była jakąś królową!
ja: bo jestem!
Kacper: co?
ja: jestem królową swojego życia
Nadia: a my co? może jesteśmy sługami?
ja: nie, wy też możecie być królami. swojego życia.
Nadia: mamo! królem? ja? nie znasz własnej córki?! chyba królową!
🙂 tak, królowo! 🙂
jak wyhodować gada na piersi?
Nadia robi danonki – lody
świergocze zadowolona:
– mamo, powiedz Kacprowi, że nie musi kupować lodów
– dobrze
– mamo, tak ten patyczek? dobrze?
– tak
– na środku?
– tak
– i teraz do lodówki?
– tak
– nie, mamo! do zamrażarki! tak?
– tak!
– mamo, powiedz Kacprowi, że nie musi kupować lodów
wtem moją cierpliwość szlag trafił
– sama mu powiedz!
Nadia zdziwiona nieruchomieje
ale zaraz wraca do formy
i komentuje z przekąsem MOIM TONEM GŁOSU:
– o, mama robi się niegrzeczna!
mistrz manipulacji
Kacper sprząta w swoim pokoju
robi miejsce na terrarium dla żółwia lądowego
co to ma go mieć 😉
znalazł kółeczko metalowe od kluczy
podaje mi na wyciągniętej dłoni
– czy zostaniesz moją żoną, mamo?
– jestem już zoną tatusia
– aaaa, no tak…
temat umiera śmiercią naturalną
ale z obrączką coś trzeba zrobić
Kacper zanosi ją do pokoju Nadii
i kładzie na stoliku
– ale to nie moje! – oburza się Nadia
– ale ja ci to daję, na zawsze – zapewnia Kacper
– aaa, dzięki
– proszę bardzo – Kacper wraca do swojego pokoju – sorry, że nie złota! – rzuca przez ramię w kierunku siostry 🙂
wbijaj!
niedziela po śniadaniu
leżymy z mężem odłogiem pod kocykiem
dzieci biegają w tą i z powrotem
ciągle coś chcą
więc ja co chwilę wstaję
przy dezaprobacie męża 🙂
Nadia: maaamooo! nie ma papieru!
idę do łazienki
po chwili wracam
Nadia za mną
mąż: wbijaj! – w niepowtarzalny sposób zaprasza pod kocyk 🙂
ja: nie mogę, muszę umyć włosy, przecież zaraz jedziemy do babci!
mąż: oj tam…
Nadia: Nadusia wbija!
mąż: no chodź! chociaż ty, córeczko! – z wyrzutem, wiadomo w czyim kierunku 🙂
Nadia Bezczelna Pierwsza
siedzę przed kompem, właściwie to było przed chwilą 🙂
Nadia coś do mnie mówi
ja nie słucham, zajęta wpisem na blogu 😉
– och, mamo! jaka ty jesteś!
– jaka?
– niedobra!
– najlepsza!
Nadia wychodzi z pokoju
zza drzwi słychać:
– gupia!
– Nadia!
– sorry!
i poszła sobie 🙂
Nadia w formie
– mamo, chodź z nami pograć w klątwę faraona!
– nie, mam teraz przerwę
– od nas?
– tak, od was
– nie. nie masz przerwy od nas! nigdy! jesteś naszą mamą! – natężenie głosu Nadii się wzmaga, zuchwałość też – i my też możemy rządzić!
za 2 lata przewiduję przewrót majowy, za 5 – rewolucję październikową 🙂
święty kowal bezskrzydły
8:30 a.m.
podwożę dzieci na półkolonie
parkujemy pod drzewem
wyskakują z samochodu
Kacper: mamo, a wiesz, że ja tu wczoraj zabiłem kowala bezskrzydłego?
– co?
– no, naprawdę! i tu jest teraz jego grób!
– cooo???
– no. i to jest teraz święty kowal bezskrzydły!
– Kacper, nie zostaje się świętym tylko dlatego, że ma się grób!
– a dlaczego?
– bo nie. świętym zostaje ktoś, kto przez całe życie jest przyzwoity…. – rozpędzam się
– ale on był bardzo przyzwoity! – przerywa mi Kacper – on chronił swoje plemię przed wielkimi stopami kolonistów. czyli naszymi!
nie mam pytań.
co mają owady do ciężarówki
z Kacprem przed snem
rozmawiamy o molach i komarach
i o tym, że wyżej wymienione nie są pożyteczne
– mamo, a jak mi tata zrobi porządek w galerii [w telefonie, oczywiście, nie o galerię sztuki tu chodzi – przyp. aut.], to będę robił zdjęcia tylko owadom
– uhm… fajnie, poproś tatę, to ci poszuka zdjęć, które kiedyś robił mrówkom, kruszył im orzeszka a one po kawałku ciągnęły do mrowiska, a tata robił zdjęcia
– naprawdę? kiedy?
– nie było cię jeszcze na świecie
– byłem w twoim brzuszku?
– tak
– mmm…. fajnie! a ty mnie wszędzie nosiłaś!
– no tak…
– …. jakbym był towarem! a ty ciężarówką!
pomadka
zaraz po obiedzie Nadia wpada do kuchni
– mamo, dobrze mam pomalowane usta?
na usta umazane kalafiorem z bułką tartą dziecko nałożyło delikatny róż z brokatem
– Nadia, nie maluj się tą pomadką, najpierw trzeba umyć buzię, a potem dopiero się malować!
– pomadką?
– czy tam błyszczykiem!
– a co to jest pomadka?
– taki kosmetyk do malowania ust, jak błyszczyk
Nadia myśli….
– ty jesteś pomadka!
– ja???
– tak! bo: po- matka!