kwestia ceny…

zupa
Kacper zjadł
Nadia zjada dwie łyżki zupy, gada, rysuje, następna łyżka zupy, przesuwa magnesy na lodówce, znowu łyżka zupy..
Bob nie wytrzymuje:
– Nadia! skup się na jedzeniu! a nie, zajmujesz się pięcioma rzeczami naraz, jak twoja matka!
ja (skądinąd uważam to za komplement :-)) staję w obronie córki:
– takie są kobiety! musisz to zaakceptować
– nie!
– musisz!
– nie muszę!
nagle włącza się, dotychczas pozornie niezainteresowany rozmową, Kacper:
– mamo, a za dwa nowe samochody?
– co? “za dwa nowe samochody”? – pytam z irytacją w głosie, bo mnie już mąż zdążył podenerwować swoim uporem oślim w kwestii natury kobiecej
– no… byś się zmieniła?
– no…
no właśnie.

self-confidence, level: master

mąż: a wiesz, że zaczął się nowy rok według chińczyków?
ja: tak, wiem, w sobotę… a kim ty jesteś w chińskim horoskopie? tygrysem?
mąż: nie wiem, w każdym razie kimś super
😀 😀 😀

królowa jest tylko jedna

Nadia ubrała się samodzielnie
w własnoręcznie wybrane rzeczy
przychodzi do mnie pochwalić się, jaka jest dzielna
– pięknie, córeczko!
– no. i jeszcze mam pierścionek i koronę. bo jestem królową
– no super!
– a przyniesiesz mi mój telefon, mamo?
– a gdzie on jest?
– no chyba tam gdzie go położyłaś!
faktycznie, rano leżał na podłodze, położyłam go na stoliku przed telewizorem
– leży na stoliku w salonie, możesz sobie przynieść
– mamo! nie mogę! przecież jestem królową! a tak się nie traktuje królowej
– taak? a jak się traktuje?
– no wszyscy słuchają królową i jak ona mówi coś, to oni robią!
co było robić? poszłam po telefon 😀

tatuaż

oglądamy z Kacprem Harrego Pottera
trochę straszną 3 część
Kacper prosił, żebym posiedziała z nim, to siedzę. i oglądam
nagle…
– mamo, a ja to bym chciał mieć taki niezmazywalny tatuaż
– czyli taki prawdziwy tatuaż?
– tak
– no to musisz dorosnąć, jak będziesz dorosły to o tym zadecydujesz
– dlaczego?
– bo to poważna decyzja, na całe życie. dzisiaj na przykład mógłbyś chcieć wytatuować sobie kaczora donalda, a kiedyś, jak będziesz starszy, to już ci się może to nie podobać
– no… ale ja bym chciał mieć takiego wielkiego wilkołaka… na plecach.
– co??? a dlaczego?
– żeby mi strach odbijał
– chodzi ci o to, żeby się chronił, żebyś się nie bał?
– tak

strach się bać 🙂

najlepszego, synku!

– mamo, co robisz?
– tort urodzinowy dla ciebie
– a ja też mogę sobie zrobić?
– proszę bardzo!
20170114_075252

wszystkiego najlepszego, synku!

nie podsłuchuj!

z uwagi na mrozy trzaskające oba samochody odmówiły posłuszeństwa
no to jedziemy na kawę do babci autobusem
dzieci siedzą razem, my przed nimi
oni na podwyższeniu, my trochę niżej
oni gadają między sobą, my między sobą
nagle my umilkliśmy (bo też ile można gadać z mężem?! dwa przystanki? trzy? no chyba max! 😉 a oni gadają dalej…
– Kacper, a dlaczego na dachu tam jest biało?
– bo tam się zrobił mróz, Nadia
– a dlaczego na autobusie nie jest biało?
– bo autobus jeździ, i mróz się nie zdąży zrobić. jakby stał tak ze dwie godziny, to by był biały
– aaa… Kacper… – Nadia szuka w głowie kolejnego pytania
nagle zauważa, że my z półuśmieszkami na twarzach, zerkamy na siebie i słuchamy…
– mamo! a możesz gadać z tatą?

it’s complicated

Kacper po szkole
je zupę i trochę opowiada, co w szkole
– a, i dzisiaj poznaliśmy literkę B! – chwali się
– tak? – słabo kryję słabe zainteresowanie 😉
– no. i już prawie możemy napisać GKS!
????

prawda jest przereklamowana

Nadia przyniosła z przedszkola pierniczki
Kacper ogląda z zainteresowaniem
– a jak robiłaś te pierniczki, Nadia?
– normalnie! – uśmiecha się Nadia, zawstydzona zainteresowaniem brata
Kacper drąży temat:
– a był u was taki pan z panią?
– tak, był!
– z piekarnikiem elektrycznym?
– mhm!
– i mieli też taką foremkę w kształcie krokodyla? – Kacper nie odpuszcza
– mhm!
– to pewni ci sami, co byli u nas w szkole! a mieliście taką platformę do porozumiewania się z Mikołajem?
– tak, mieliśmy!
nie wytrzymuję:
– Nadia! nie oszukuj!
Nadia się uśmiecha przebiegle i zmienia front o 360 stopni
– nieee, nie mieliśmy…
– a był tam taki pan z brodą? – Kacper jakby nie słyszał, co Nadia powiedziała przed chwilą
– nie – odpowiada Nadia, w końcu zgodnie z prawdą
– aaa, pewnie się ogolił!

ręce opadły mi były….

coś poważniejszego

Bob kończy zabudowę antresoli, mojego nowego miejsca pracy 🙂
właśnie próbuje schować kabel pod listwą przypodłogową
kabel gruby, miejsca mało
z rzeczonej antresoli sypią się słowa powszechnie uważane za obelżywe
Bob: przypomnij mi, dlaczego ja się dałem w to wkręcić?
ja: …. bo mnie kochasz?
cisza zaległa nad moją głową….
Bob: nie, to musi być coś poważniejszego
🙂