tough life

dalej u dziadków,
wieczór
powoli ogarniamy dzieci
Nadia w łazience
Kacper chce jeszcze poczytać książkę o zwierzętach
Emma też chce
oglądają leżąc na naszym łóżku w sypialni
tata Emmy, wujek Tomek przysiadł obok i czeka, aż skończą
Kacper składa litery i czyta:
– “Tri-ce-ra-tops miał groź-ne ro-gi, ale więk-szość cza-su….” dlaczego zawsze musi być jakieś “ale”?
Tomek: takie jest życie, Kacper, przyzwyczajaj się!

sędzia surowy ale sprawiedliwy

usypiam dzieci
w sypialni dziadków
ma podwójnym łóżku
z jednej strony Nadia z drugiej Kacper
sytuacja trudna
zwykle mam ich pojedynczo
każde w swoim pokoju
Nadia: opowiedz mi bajkę o kopciuszku
opowiadam
Kacper: to teraz mi opowiedz bajkę
– o czym?
– o smokach!
opowiadam, ponieważ nie jestem mistrzem opowiadania bajek, zwłaszcza wymyślanych, Kacper co chwilę mi podpowiada
wreszcie:
– koniec
Kacper: mamo, dostajesz za tą bajkę pięć gwiazdek po 10 punktów, czyli 50 punktów… a ile razy ci podpowiadałem?
– trzy
– no to masz minus 30 punktów, czyli 50 minus 30, to masz tylko 20 punktów za tą bajkę

poprawna polszczyzna

przedswiąteczny rozgardiasz u dziadków
Nadia wpada do kuchni
– mamo, możesz mi to utnąć?
– nie mogę ,córko, mam brudne ręce, Bobie, możesz jej to “utnąć”?
śmiejemy się trochę
– he, he, “utnać”! Nadia, podaj nożyczki, ja ci to “utnąć”
Nadia orientuje się, że coś jest nie tak
– tato, nie mówi się “ja ci to utnąć”, mówi się: “ja tobie to utnąć”
🙂

ratunkuuu! rozpuściłam dzieci!!!

godz. 20ta
– ok, koniec bajek, proszę do łazienki, dzisiaj robimy szybkie mycie!
– ale my chcemy kąpiel! mamooo!
– no dobra, ale 15 minut i wychodzicie
– dobra!
po 15 minutach wchodzę do łazienki
oczywiście bawią się w najlepsze, ani myślą wychodzić
– będzie jeszcze coś jeść?
– poprosimy mrożone truskawki – odzywa się adwokat Kacper
– ok, a coś konkretnego?
– jeszcze nie zdecydowaliśmy
🙂

prawie.

Kacper ogląda bajkę o pokemonach
bohaterka z bajki: o, nie! jeśli mnie złapią porażą mnie prądem!
pokemon z bajki: plakiu!
Kacper: o, prawie zrymował z fuck you!
gromię go wzrokiem
– no, naprawdę, mamo. prawie zrymował!

kąpiel vel obciach

Kacper spotkał się ze swoim bratem syjamskim, Igorem
pełnia szczęścia i dzikie szaleństwo
– idziecie zaraz do do kąpieli – informuję
– taaaak! huuura! – nawet to wywołuje euforię
Kacper: ja będę nurkował! przyniesiesz mi, mamo, moje okularki basenowe?
Igor: ja też chcę!
Kacper: to ty dostaniesz od Nadii okulary
Igor: łeeee!
Kacper: nie martw się, nie będzie obciachu!

miód

Kacper przy śniadaniu, w zamyśleniu, ni z gruchy, ni z pietruchy:
– 35 zł kosztował ten miód….
– jaki miód?!
– no wiesz, ten, w Chlebowej Chacie! jak byliśmy na wycieczce…gdybyś mi dała wtedy jeszcze 5 zł to bym go kupił
– ale przecież my mamy miód
– mamo, ale to nie jest taki od pszczół! tylko samorobiony! (copyrights: Kacper, pisownia oryginalna)
rozmarza się dziecko:
– ….baardzo pyszny….
czyżby sztuczny?…. to po co ja kupuję od pszczół??!!

rosół

pół dnia jeżdżenia w różnych sprawach w towarzystwie dzieci
pora obiadowa, więc szybki obiad w restauracji
dzieci zamówiły rosół i frytki
wjeżdża rosół, dość tłusty, intensywny
Nadia pochyla się nad miseczką:
– fuuuj! ten rosół śmierdzi!
ja: czym?
tym razem Kacper pochyla się nad miseczką
Kacper (z lubością): mmmm…. kurą!
Nadia (z wyrzutem): no właśnie! kurą!
ja: a ty myślisz, że z czego robi się rosół?!
Kacper: z kury!
Nadia: ale ty nam w domu dajesz bez kury!

i teraz nie wiem, czy to komplement dla mojej kuchni, czy wręcz przeciwnie 🙂