wakacje. leniwe popołudnie.
dzieci na piętrze, my na dole w salonie
syn schodzi po schodach:
- starcze? – zagaja, chcąc coś od ojca, ja przy stole krztuszę się ze śmiechu
- trupie? – zwraca się mąż do syna, patrząc na mnie z dezaprobatą
nieidealna matka idealnych dzieci i idealna żona nieidealnego meża
wakacje. leniwe popołudnie.
dzieci na piętrze, my na dole w salonie
syn schodzi po schodach:
moje dziecko uczy się do kartkówki z historii
na tapecie rewolucja francuska i Ludwik XVI
mąż w kuchni robi sobie kolację
🙂
wieczorem proszę Nadię, żeby wzięła kartkę i zapisała mi na listę:
banany
cukinię
ogórki
śmietanę
i jeszcze kilka rzeczy koniecznych do kupienia, bo się kończą
dziś rano, przed wyjściem z domu, rozglądam się po kuchni
wzięłabym tą listę, trzeba ogarnąć te zakupy
i znajduję to:
zainspirowana poranną rozmową przy kawie
a także wszechogarniającą młodzież nudą wpadam na pomysł
– Nadia, chodź policzymy sobie jakimi jesteśmy numerologicznymi liczbami, co?
– dobra, liczymy!
no to liczymy
sprawdziłyśmy i policzyłyśmy już wiele
pół rodziny, ze względu na datę urodzenia i nazwisko, kompatybilność związku ze względu na liczbę, numerologię potencjalnych chłopaków…..
– kogo by tu jeszcze?
– Kacpra!
– liczymy!
– no i?
– dziewięć!
– co to oznacza?
– “(…) numerologiczna dziewiątka jest kandydatem na ponadczasowego przywódcę. kogoś, kto może poprowadzić tłumy… – czytam
– taaa, jasne! – powątpiewa Nadia
– …ale nie na wojnę – kończę zdanie
– tak, raczej na kebaba!
😀
Nadia wpada do kuchni
niedziela wielkanocna
piękny, słoneczny dzień
powiesiliśmy hamak w ogrodzie
latorośl leży w nim zachwycona od dłuższego czasu
od dłuższego czasu słyszę też:
dzisiaj
opera w Bytomiu
Romeo i Julia
godz. 17:55
czekamy na rozpoczęcie spektaklu
orkiestra się stroi od paru minut
Bob (zniecierpliwiony): Magda, zrób coś, bo ja zaraz oszaleje!
ja: no, weź, przestań, oni próbują!
Bob: no, próbują, próbują! i zaraz im się uda!
niedziela rano
Kacper robi sobie śniadanie
– co robisz?
– tosty… ale widziałem ostatnio takie pancake’i… ustawione w stosiku, pomiędzy nimi masło…. na górze roztopiona czekolada i truskawka… mmmm…
– no dobra… ale to można zrobić w wersji oszczędnościowej – chodzi mi o kalorie
– tak, tak! jak ty już zrobisz wersję oszczędnościową to tego nie da się zjeść! wystarczy, że zaraz będę jadł tosty z tym twoim ketchupem “zero soli, zero cukru, zero smaku”!
Nadia leży ze mną na sofie
gadamy
głaszczę ją i przytulam
kot też by chciał 🙂
zwraca na siebie uwagę drapiąc sofę
Nadia go strofuje: