czytamy (bez zrozumienia :-))

czytam Nadii “Akademię Pana Kleksa” Jana Brzechwy
język jest trudny, dość archaiczny, co chwilę coś jej tłumaczę…

  • w spodniach miał chyba 20 kieszeni”…
  • i one były ujemne!
  • cooo?
  • nooo to znaczy, że dużo rzeczy się w nich mieściło…
  • pojemne?
  • tak! pojemne! – Nadia uśmiecha się z zadowoleniem, że znalazłyśmy odpowiednie słowo
  • “Pan Kleks może schować w nich co tylko chce i nigdy nie znać, że cokolwiek się w nich znajduje” – czytam dalej
  • co? “nie znać”?
  • czyli “nie widać”, Nadusiu
  • no! mówiłam, że są ujemne!

no to patrz!

  • mamo, zjadłbym coś!
  • a jadłeś dzisiaj jakieś warzywa? owoce?
  • nie…
  • no to?!
  • a co jest?
  • nie wiem, trzeba zajrzeć do lodówki
  • eee, jakieś stare nektarynki i winogrona… nie będę tego jadł!
  • taaaak? to potrzymaj mi piwo!