polska języka

Nadia bawi się ciastoliną play doh
Nadia, która zwykle mówi:
– zabram zamiast zabiorę
– upiecyło się zamiast upiekło się
– kapa zamiast kapie
przychodzi do matki swojej i mówi:
– już skończyłam sie bawić plajdem, posprzątasz?

obra-żona

impreza rodzinna
urodziny u babci/ prababci
rozjeżdżamy się do domów
uzgodniliśmy, ze ja biorę dzieci
a maż odwozi do domu prawie pełnoletnią siostrzenicę
Nadia w ryk
– ja chcę do taaatuuuusia!!
– tatuś zaraz przyjedzie, zawiezie tylko Julkę do domu
– ale ona nawet nie jest jego żoną! i poszli sobie razem!? no to jak to?!

kim jest matka?

dzieci przy jednym stole
jedno składa coś z klocków Lego
drugie przykleja kolorowe karteczki do tekturki
oczywiście co chwilę wybucha jakaś kłótnia
interweniuję
– Kacper nie wrzeszcz tak!
Kacper: dobrze, bobrze!
Nadia: mama nie jest bobrem!
Kacper: jee-eest!
Nadia: nie-eee! bo nie je siana!

filozofia życiowa Nadii

Nadia jest śpiochem
ale dzisiaj to już przesadziła 😉
położona spać wczoraj o dziewiątej (a zasypia zwykle przy kołysankach z magnetofonu, co jest dość ważne dla tej historii), dziś o 8:30 obraca się na drugi bok
a przedszkole czeka i łypie niezadowolonym okiem pani przedszkolanki 😉
trzeba ją jakoś delikatnie obudzić
wchodzę do jej pokoju, uchylam roletę
– Nadusiu, wstajemy
próbuję ją trochę podgryzać i podszczypywać delikatnie
ale opędza się ode mnie nadal nie otwierając oczu
– Nadusiu, wstawaj
zero reakcji
– Nadusiu, trzeba iść do przedszkola
– mamo?
– tak?
– zgaś światło i włącz muzykę

Kacper 4 lata temu

fejsbuk mi przypomniał…
niemożliwe, że to było tak dawno!

czytamy książeczkę “Wiktor uczy się kolorów”
na ostatniej stronie reklama pozostałych książeczek z serii
Kacper: A co tu jest napisane?
ja: “Wiktor uczy się kształtów”
Kacper: A tu? co jest napisane?
ja: “Wiktor uczy się liczyć”
Kacper: …na siebie
:-))))))))

kara musi być

pisałam tu już kiedyś, że moja córka – urodzona pacyfistka – nie znosi jak ktoś się kłóci, zwłaszcza my, rodzice
za każdym razem w takiej sytuacji dostajemy karę 🙂
tym razem rozmawiamy z mężem o polityce
wzburzenie jak najbardziej uzasadnione
podniesione głosy nasze też
ale kłótnia to nie jest 🙂
dzieci bawią się na antresoli i słuchają naszej rozmowy
Nadia: mamo, tato, uspokójcie się, bo zejdę na dół i po tyłku!
ja: ale my się nie kłócimy!
chwila ciszy i namysłu
Nadia: i tak będzie po tyłku!

sila, precyzja i skupienie

Kacper: mamo, a będę mógł wziąć Nerfa? [przyp. aut.: do młodszego kolegi, Leona]
ja: tak
Kacper: ale bez strzałek
ja: możesz nawet ze strzałkami, tylko musisz mu pokazać jak się strzela
Kacper: nie. bez strzałek. bo do tego trzeba siły. i precyzji. i skupienia

takie mądralińskie dziecko mi urosło 🙂

matka w roli głównej

zwykle wpisuję tu historie i potknięcia moich dzieci
zresztą od jakiegoś czasu obawiam się, że mnie kiedyś podadzą za to do sądu 🙂
toteż dziś
dla równowagi
muszę naskarżyć na siebie
a historia jest przednia
zresztą maż mi kazał 🙂
no to piszę

siedzę przez kompem
dzieci przy stole w jadalni
rysują
i rozmawiają o tym, kto pisze którą ręką
Kacper opowiada Nadii, jak to dotychczas pisał lewą, a teraz zaczął prawą ręką, ale jak to taki typ, ze skrzyżowaną lateralizacją, nie wie, gdzie ma prawą a gdzie lewą rękę, ciągle mu się myli
no to pyta matkę zaczytaną w coś na kompie
Kacper: mamoooo!
ja: coo?
Kacper: a gdzie ja mam prawą rekę?
ja: tam gdzie serduszko!
Bob (z troską w głosie): Magda?
Kacper (z zaniepokojeniem): mamo?
kurtyna.
brawa.