co poradzisz?

w kuchni nareszcie zakończona przebudowa 🙂
silikon jeszcze śmierdzi 🙂
– Nadia! Kacper! chodźcie tutaj! tu jest położony świeży silikon, jeszcze nie zaschnięty, tego nie można dotykać, bo zostanie ślad i ręce będą brudne
– gdzie? gdzie? – przepychają się
– tutaj! nie podchodźcie, proszę!
– co? nie mogę podejść i popatrzyć? o tak? – demonstruje Nadia
– lepiej nie!
– dlaczego?!
– bo zaraz coś się wydarzy i będziecie mi potem historie opowiadać, jak to niechcący i przez przypadek i nie z waszej winy…. to może lepiej trzymać się z daleka?
– no dobra… – przyznaje niechętnie Nadia
– co poradzisz, Nadia, mama nas zna… – podsumowuje Kacper

prawie wcale

  • mamo, a wiesz, że ja już prawie nie obgryzam paznokci?
  • brawo, Nadusiu!
  • no! obgryzam tylko jak jestem wkurzona, smutna, zła… jak się boję… no i jak kłamię!

😀

słuchaj się mamy!

maż wrócił z piłki, nożnej. kopanej.
chodzi po domu, w stroju piłkarskim, w getrach
ciągnie za sobą ten… no… testosteron… powiedzmy 😉
– Bobie, idź się wykąp!
– za chwilę!
wchodzi na antresolę
włącza komputer
– Bobie! idź pod prysznic!
– nie mogę! Kamlot (kolega od CSa) mnie wzywa!
– Bobie!
– za chwilę!
– tato! – Nadia nie wytrzymuje – słuchaj mamy!
bo będziesz musiał się wyprowadzić i mieszkać u babci!

życzenia do spełnienia

Kacper z Nadią siedzą w wannie
nie kąpią się, nie
wymyślają co by tu zmalować
Kacper: mamo, mogę porzeźbić w mydle?
ja: możesz!
Nadia: nie, mamo, on chce rzeźbić w tym białym mydle!
ja: ok, niech rzeźbi
Nadia: mamo, mogę rurkę i jakieś pudełko?
ja: możesz!
Kacper: mamo, przynieś mi wykałaczkę!
Nadia: mamo, to rurkę, pudełko i wykałaczkę!
Bob (z antresoli): hahaha! Magda, kończy mi się piwo!

szczegółowa instrukcja obsługi

wieczór, Kacper wchodzi do kuchni
– mamo, co robisz?
– kolację
– a co będziesz jadła?
– hummus, pitę, pomidory, chcesz?
– nieeeee….
– a co chcesz?
– nieeee wieeeem…..
uwielbiam to 🙂
– no wymyśl coś, zrobię ci co będziesz chciał
– noooo tooo… jajecznica z tych dobrych jajek od cioci Lucy, z grzybkami i z kiełbaską,
posypana szczypiorkiem… do tego dwie grzanki z białego chleba z masełkiem i solą
i ogórki pokrojone w trójkąty… aaa, i herbatka z cukrem i z cytryną
– o jezu!
– powiedziałaś, że zrobisz wszystko, co będę chciał!

do lewiatana jeden krok!

rodzina zażyczyła sobie na obiad pierogi ruskie
ja zwykle odpowiadam na żywotne potrzeby społeczeństwa 😉
toteż zgodziłam się je zrobić
ale składników wszystkich w domu niet
– synku, przeszedłbyś się ze mną do sklepu?
– do jakiego?
– do lewiatana
– nieeee
– dlaczego?
– bo to jest fałszywy sklep!
– dlaczego?!
– bo mówią, że do lewiatana jeden krok. a to jest nieprawda!


a ty się ubierz!

poranek
prysznic, kawa
nie zdążyłam się ubrać
więc biegam w majtkach po kuchni
siadamy z Bobem przy stole
dyskutujemy trochę o polityce
dość burzliwie
więc dzieci się budzą 🙂
Kacper pierwszy
wchodzi zaspany do kuchni
– cześć, tato!
– cześć, synu!
– a “mamo”?!! – oburzam się
-mamo, a ty idź się ubierz!

🙂


nie ma mnie

22:00
dzieci jeszcze nie śpią
grzebią się w łazience
ciągle coś ode mnie chcą
sprzątam kuchnię, składam pranie
mam już dzisiaj dość
Kacper oczywiście ma coś super pilnego do mnie:

  • mamo! – słyszę z łazienki

nie odzywam się
dalej składam pranie w garderobie

  • mamo!

wychodzi z łazienki i idzie dokładnie w przeciwnym kierunku niż powinien
nie znajdzie mnie w kuchni 🙂 hehe 🙂

  • mamo!!
  • nie ma mnie – mówię półgłosem

cisza…. po chwili…. konsternacja:

  • nie ma cię?

😀

uciekaj!


siedzę w swoim pokoju
ogarniam sprawy domowo – zawodowe
kolejny na liście: weterynarz
– dzień dobry, czy mogę się umówić na wizytę z moimi kotami?
– dzień dobry, a co się dzieje?
– a nic, tylko stukają już pazurami o podłogę
– ok, a kiedy może pani być?
– jak tylko złapię je do transporterów, to nawet zaraz
– dobrze, to proszę podjechać

Nadia przysłuchuje się mojej rozmowie z kuchni

– Franek! idziesz do weterynarza! uciekaj! szybko!