święty kowal bezskrzydły

8:30 a.m.
podwożę dzieci na półkolonie
parkujemy pod drzewem
wyskakują z samochodu
Kacper: mamo, a wiesz, że ja tu wczoraj zabiłem kowala bezskrzydłego?
– co?
– no, naprawdę! i tu jest teraz jego grób!
– cooo???
– no. i to jest teraz święty kowal bezskrzydły!
– Kacper, nie zostaje się świętym tylko dlatego, że ma się grób!
– a dlaczego?
– bo nie. świętym zostaje ktoś, kto przez całe życie jest przyzwoity…. – rozpędzam się
– ale on był bardzo przyzwoity! – przerywa mi Kacper – on chronił swoje plemię przed wielkimi stopami kolonistów. czyli naszymi!

nie mam pytań.

Dodaj komentarz