Nadia the Greatest

  • mamo, a czy ty mnie kochasz?
  • kocham
  • ale zawsze? czy czasami nie?
  • zawsze, umyłaś zęby?
  • tak
  • a rączki?
  • nie
  • to idź umyj rączki
  • dobrze, ale jeszcze kilka buziaków
    całuje mnie, przytula się, obmacuje….
  • ale cycki masz super!

targi próżności

niedziela, 7 rano
obudziłam się podekscytowana
zrobiłam kawę
wydepilowałam się jak na rozbieraną randkę
szybki prysznic
makijaż
ubranie przemyślałam już wczoraj
no to jestem gotowa
jedziemy
kierunek: targi niezależnej mody i designu

uwaga! MAGIZTRA nadciąga!

po prostu

piątek rano
wychodzimy do szkoły i przedszkola
w pośpiechu
jeszcze śniadanie, jeszcze woda do plecaka
Kacper niesie ludziki lego
– mamoooo! spakuj mi to do jakiegoś pudełka!
– och, jak ja to lubię! – komentuję z przekąsem
Nadia (lat prawie sześć) przy stole je śniadanie, słysząc to obraca głowę w moją stronę:
– mówisz naprawdę? – pyta rzeczowo
– nie
– aaaaa… a w przenośni?
– taaak! skąd ty znasz takie słowo?!
wzrusza ramionami i wraca do jedzenia
– po prostu znam.
Nadia. The Greatest.

pierwsze słowo

sobota rano
sprzątamy żółwiowi akwarium
dzieci w doskonałym nastroju
chcą pomagać
Kacper: mamo, ja zaciągnę! [wodę z akwarium za pomocą węża – przyp. aut.]
Nadia: a ja będę trzymać rurę!

żółw zdezorientowany stoi na kamieniach w prawie suchym akwarium
Kacper: mamo, ja go wezmę – wyciąga go z akwarium i idzie ” na spacer” do salonu 😉
Nadia dalej pomaga mi w sprzątaniu
nagle słyszymy z pokoju obok:
– noo, moje dziećko, moje zwierzątko, mój żółwiczek…
Nadia biegnie do Kacpra
– Kacpi, a mogę go pogłaskać?
– tak, ale po skorupce
– a on, to czuje, Kacpi?
– czuje
– a ile on ma lat?
– dwa
– oo, jak suuuper! a powiedział już pierwsze słowo?

dziewczynka vs kobieta

nie było mnie cały dzień w domu
w końcu jestem
wchodzę do domu
– mamusia???!!!!! mama wróciła!!!
– mamusia! przytul mnie! buziaka!!!
przekrzykują się
chyba się stęskniły
ok, trzeba poświęcić im trochę czasu
do kuchni wpada Nadia, prosto spod prysznica, szybki łyk herbaty i już biegnie oglądać bajkę
– mamusiu, przyniesiesz mi piżamy?
– a gdzie są?
– w łazience!
– to czemu od razu się nie ubrałaś?!
– zapomniałam… pliiisss??
– okej
– dzięki, a dasz mi jakiegoś słodycza?
– no dam, dam…
– yes! dziewczynka górą! – widzę podniesioną zwycięsko piąstkę
ech… znowu dałam się nabrać….
1:0 dla dziewczynki 😀

sława

dzieci ostatnio z upodobaniem
na cały regulator
śpiewają “miłość w Zakopanem”

ponieważ są już rozumne
wyczaiły wprost nieprawdopodobną zbieżność imion własnych rodziców
z imionami podmiotu lirycznego występującego  w tym utworze oraz ekhm! flamy podmiotu lirycznego 😉

pozwolicie, Państwo, że zacytuję:

“choć na parkiecie tłum
tu dzisiaj oprócz nas nikogo nie ma
cześć tu Sławomir
a w mych ramionach Magdalena”

w związku z tym uznały, że autor śpiewa o ich rodzicach 🙂

mija kilka dni
jadę z Nadią samochodem
– mamo, ale dlaczego ty nie występujesz w telewizji?
– coooo? a dlaczego miałabym występować??!!
– przecież jesteś sławna!
– ja jestem sławna??!!
– mamo, piosenka! pamiętasz?

😀

jajko

niedziela rano
-cześć, synu
– cześć, mamo, zrobisz mi śniadanie?
– zrobię, a co chcesz?
– pitę
– nie ma, jest tortilla
– to tortillę, piratki i dwa jajka
– na twardo?
– na miękko
– oj, synu, nie wiem, czy mi się uda na miękko…
– uda ci się! po prostu gotuj tak długo, aż będzie miękkie!

ruda

byłam u fryzjera
szczegółowo poinstruowałam go co do koloru
wybraliśmy z palety dwa odcienie, jeden na odrost, jeden na resztę
ciemny blond, ze złotym połyskiem, żadnych rudości

mija kilka godzin
siedzę z córką na kanapie
nagle przytula się do mnie:
– ruda! kochasz mnie?

cook, baby, cook!

dekorację sobie kupiłam
do kuchni
postawiłam
i stoi

i ile razy spojrzę w tamtą stronę
tyle razy widzę: “cock”
🙂
ki diabeł?  🙂

bardzo ważne słowa

– Nadia, jaki piękny dyplom dzisiaj dostałaś!
– no
– powiesić w twoim pokoju na tablicy?
– tak. ale nie na tym “jesteś ważna”, bo chcę na to patrzeć