wsparcie rodzeństwowe

jedziemy samochodem
planujemy wieczór
Kacper: ja pooglądam, ale nie za długo, żeby jutro wstać do szkoły
ja: świetna decyzja, synu!
Nadia: a ja się szybko wykąpię, żebym potem już tylko oglądać bajki
ja: Super!
jedziemy dalej,  w doskonałym nastroju
przynajmniej tak mi się zdawało
do czasu, aż nie usłyszałam cichutkiego pochlipywania z tyłu
– Nadia, co się stało?
– buuuu!
– córciu, powiesz mi co się stało?
– nie!!!
po dłuższej chwili pertraktacji i perswazji w końcu wydusiła z siebie:
– bo Kacprowi powiedziałaś “świetna decyzja”, a mi tylko “super!” buuuu!!!
– Nadusiu, ale to są równoważne określenia, znaczą to samo, nie ma nic lepszego ani gorszego w żadnym z nich
– buuuuu!!!
chyba jej jednak nie przekonałam
nagle odzywa się Kacper
– Nadia, mam pomysł!
szepcze coś Nadii do ucha, Nadia się zgadza, nastaje cisza i spokój
jedziemy dalej, sytuacja ogarnięta
nagle odzywa się Kacper:
-mamo, a które dziecko bardzie kochasz? mnie czy Nadię?
– kocham was tak samo!
– ale musisz wybrać!
– ale nie mogę! każde z was jest inne, ale oboje jesteście moimi dziećmi i kocham was tak samo mocno
– ale musisz!
ja zaczynam parkować, Kacper zaczyna naciskać
sytuacja staje się napięta
– nie wypuścimy cię z samochodu, dopóki nie wybierzesz, które dziecko kochasz bardziej!
– Kacper, daj spokój, już zaczynasz przesadzać!
– mów, mamo!
nagle mnie olśniło
– Nadię! – wykrzykuję, a brzmi jak “Eureka!”
– no widzisz! – Kacper triumfalnie odwraca się w kierunku Nadii
Nadia rozpromieniona
sytuacja rozładowana

i tak źle, i tak niedobrze…

Kacper rano:
– mamooo, mogę pograć na kompie?
– mooożesz… 🙂
– dziękuję! – biegnie do pokoju, po chwili wraca – za to, że jesteś dla mnie taka dobra, daję ci w prezencie moje podwójne karty

Kacper popołudniu:
– mamo, co tu jest na tych teczkach?!

– Nadia po nich popisała…
– jak to?? mamo, musisz być bardziej stanowcza!
– ale ja jej pozwoliłam..
– pozwoliłaś jej?
myśli chwilę
– mamo, czy mogę sobie zrobić słodki sok z dziesięcioma kostkami lodu?
– co??
– mamo, a dasz mi pieniądze, żebyśmy sobie poszli z Igorem na pięć lodów?
– co??!!
– odpowiedz!
– nie!
– dobrze, mamo! no i właśnie taka masz być! bądź stanowczą mamą, a nie łagodną, bo mnie zaraz rozpuścisz na wodę!
😀 😀 😀

pan wąsacz

Kacper wyjeżdża na pierwszy w życiu obóz sportowy
wieczorem  – podział ról jak w każdym przyzwoitym domu – ja go pakuję, a on gra na kompie 🙂
nagle podchodzę do niego i przytulam mocno… i długo… i całuję…
bo jutro już go nie będzie tu…
– no, mamo! wystarczy! – wyciera z lekkim obrzydzeniem ośliniony policzek
no dobra, wracam do pakowania
zajęta segregowaniem skarpetek nie słyszę jak podchodzi do mnie
z malutką zabawką w dłoni
– mamo, jak ci będzie smutno i będziesz za mną tęskniła, jak pojadę na obóz,
to załóż sobie na palec pana wąsacza – to ci pomoże

no to założyłam
bo tęsknię

instrukcja obsługi

jeżeli mąż je przygotowane przez ciebie danie
dłuższą chwilę  w milczeniu
a następnie na pytanie:
– no i jak?
odpowiada:
– zabierz ode mnie to gówno
to oznacza, że wzniosłaś się na wyżyny sztuki kulinarnej
i zrobiłaś coś naprawdę pysznego

przynajmniej  u mnie tak to działa 🙂

przypadek kliniczny. nieuleczalny.

mój mąż
cierpiący na ból kręgosłupa
leży i marudzi
– zrób mi kolację! jakąś dobrą!
robię. przynoszę. stawiam przed nosem.
– chodź tu, daj mi tabletkę….. przyklej mi ten plaster, ała, ałaaaa!!!
szału można dostać
ale przyklejam
jęczy dalej
talerz z kanapkami stoi nietknięty
– kolację zjedz! – mówię w końcu
– nie będziesz mi mówić, co mam robić!

przypadek kliniczny. nieuleczalny.
😀

za dobra

przy kolacji
Nadia: aha, mamo, i dajesz złotówkę! (mamy taki zwyczaj: płacimy za brzydkie słowa do wspólnej kasy)
ja: za co?!
Nadia: no wiesz, na schodach… (wchodziłyśmy po schodach do domu i na drugim piętrze spadł mi pen drive.. na sam dół)
ja:  ale powiedziałaś, że mi wybaczasz!
Nadia:  ale zmieniłam zdanie
ja: ale ja już nie mam kasy, wszystko wydałam
Bob: ciekawe na co!
ja: najpierw na jakiegoś bezdomnego na parkingu, potem na zakupy, a potem musiałam wrzucić do skarbonki na jakieś chore dziecko, sami chcieliście!
Kacper: ja nic nie mówiłem!
Nadia: a ja tylko zapytałam: “możemy?”, a ty się od razu zgodziłaś!
ja: no… a co miałam… zrobić?
Kacper: mamo, bo ty jesteś za dobrą matką! cały czas ci to tłumaczymy!

twarożek i posłuszeństwo

Kacper i Bob jedzą kolację
twarożek z rzodkiewką i bułki z masłem
każdy smaruje sobie sam
Kacper nieudolnie
– synu, jak patrzę, co ty robisz, to mi się odechciewa! dawaj mi to tu!
– no dobra
– i idź do kuchni po czysty talerzyk
Kacper idzie, ale w kuchni patrzy na mnie nieprzytomnym wzokiem
zapomniał
– co chciałeś, synu?
– eeee… ścierkę?
– talerz! – Bob nas słyszy z pokoju
– a, talerz, mamo!
– ok. mały?
– tak
bierze talerzyk i rusza do pokoju
– normalny! – wydziera się Bob
Kacper zawraca w połowie drogi i sięga ze śmiechem po ‘normalny’ talerzyk
– jak ja się tego ojca nie słucham!

4 lata temu

czyli Kacper lat 4,5, matka lat 38 🙂

wyznanie miłości
Kacper: mamo, wiesz, że cię kocham?
– wiem, ja też cię kocham
– ale ja cię kocham jak wszystkie kwiatki i wszystkie słodycze…i wszytkie moje dinozaury
– taak? a ja cię kocham jak lego chima (myślałam, że wzbiłam się na wyżyny kacprowego postrzegania świata)
– ooo! (jednak udało mi się go zaskoczyć) a ja cię kocham jak angry birds star wars!
no i who’s the boss?

tęsknota

córeczka mi wyjechała
na cały tydzień
czy da radę?
czy ja dam?
w kuchni stoi jej owsianka
niedokończona ranem
z tęsknoty
zjadłam
i wylizałam miseczkę