Nadia od pół godziny bawi się w wannie    
wpadam do łazienki:    
– Nadi, ty masz dzisiaj umyć głowę! nie wychodź mi przypadkiem wcześniej z wanny!   
mąż rozwiesza pranie:    
– Kacper też ma dzisiaj umyć głowę, bo już śmierdzi jak żubr!   
– a dlaczego? – Nadia nie rozumie   
– a nie wiem! – tata się niecierpliwi    
– aaaa, już wiem! jak to piwo żubr!    
– nieee, Nadusiu! jak zwierzę żubr!   
🙂
porażka
wchodzę do sypialni    
mąż  synem oglądają anime    
– wiecie co? muszę się wam do czegoś przyznać…..    
– no?    
– no?   
– byłam dzisiaj w Lidlu i pytałam o płatki Ekipy, a to miały być płatki Teamu X!   
– buahahaha! – mąż chyba zaraz spadnie z łóżka   
– ahahahaha!!! i co? nie było? ahahaha! – ironizuje syn    
wychodzę z sypialni, nie muszę tego znosić 🙂
wchodzę do łazienki    
córka siedzi w wannie    
patrzy na mnie z dezaprobatą   
– mamo?   
– no?   
– a wiesz, że te płatki są w biedronce?   
kurtyna.
coraz bliżej święta!
niedziela rano   
Nadia się budzi   
– mamo, pooglądamy coś?    
– a co byś chciała?   
– coś świątecznego!    
– coś świątecznego?  już??    
– tak, ja lubię oglądać świąteczne filmy przed grudniem, bo wtedy przychodzi klimat i szybciej lecą dni, żeby już były święta   
😀
koniec świata.
słucham ostatnio różnej muzyki   
dziecko w wieku lekko nastoletnim    
coś tam podrzuca   
z ciekawości sprawdzam   
no i tak skacząc z kawałka na kawałek   
trafiam na rapera  
fajny  
słucham… jeden kawałek… drugi…  
no fajny  
sprawdzam kto to, skąd, z kim współpracuje…  
no i….
urodził się w 1999 roku  
ja rok później skończyłam studia  
😀
nie weszła
Nadia je obiad     
– mamo, już nie mogę   
– to nie jedz   
zerkam na jej talerz   
– a dlaczego nie zjadłaś fasolki?   
– a… jakoś mi nie weszła…      
😀
dogadamy się jakoś?
Nadia bawi się lalkami na stoliku w salonie   
zrobiła tam już niezły bałagan   
a teraz jest głodna   
przychodzi do kuchni i robimy kolację   
z talerzem wraca do salonu   
Nadia: o nie!!!!   
ja: co tam?    
Nadia: nie chce mi się tego sprzątać!   
ja: mmmhhh… – reaguję najmniej jak się da 🙂   
chwila ciszy…   
Nadia: dogadamy się jakoś?   
miłość. level: hard
kotlet mielony w kształcie serca.
od syna.
🙂

zgaszona
sobota rano    
kręcimy się po kuchni   
sprzątamy, robimy jajecznicę   
później idziemy na ślub   
ja: przemyśliwałam całą noc nad moim outfitem    
mój mąż (z przekąsem) : oh my god!   
moja siostra (wychodząc z kuchni): zaraz mi opowiesz!  
moja córka: mamo, w twoim wieku już się nie mówi “outfit”. ogarnij się.    
😀
najmądrzejsza
rozmawiam z Nadią o szkole    
– i ja go nie lubię, tego Janka   
– dlaczego?   
– bo przeszkadza   
– jak to?   
– no siedzi za mną i gada z Frankiem    
– to może powinnam z nim porozmawiać?   
– mamo, nie załatwiaj moich spraw za mnie!   
– ok. to może sama mu powiesz?    
– już mu powiedziałam    
 – no i co?  
 – no i dalej gada!  
– hmmm… to może trzeba powiedzieć pani?   
– mamo. ja to załatwię. zobaczę w poniedziałek. jak dalej będzie gadać to powiem pani.   
jestem spokojna   
da sobie radę   
 😀   
english english
Nadia odrabia zadanie domowe z angielskiego   
– mamo, pomóż mi!   
– Nadia, masz to tylko przepisać!      
– ciooociuuu! – zwraca się do mojej siostry    
– idź do Emmy, przecież ona ci pomoże    
– no tak! – Nadia jest zachwycona    
rzeczywiście 10 letnia kuzynka na stałe mieszkająca w Anglii to świetny pomysł   
po chwili słyszymy z pokoju:    
Nadia: “go on excursion”…    
Emma: exursion? oh my god! co to jest “excursion”?   
XD XD XD
