niedziela po śniadaniu
leżymy z mężem odłogiem pod kocykiem
dzieci biegają w tą i z powrotem
ciągle coś chcą
więc ja co chwilę wstaję
przy dezaprobacie męża 🙂
Nadia: maaamooo! nie ma papieru!
idę do łazienki
po chwili wracam
Nadia za mną
mąż: wbijaj! – w niepowtarzalny sposób zaprasza pod kocyk 🙂
ja: nie mogę, muszę umyć włosy, przecież zaraz jedziemy do babci!
mąż: oj tam…
Nadia: Nadusia wbija!
mąż: no chodź! chociaż ty, córeczko! – z wyrzutem, wiadomo w czyim kierunku 🙂