mam dziś słaby dzień
robota mi nie idzie, wszystko jakoś nie tak…
ze szkoły zadzwonili, żeby dziecko odebrać… ból brzucha…
– mamo, zrobisz mi makaron z serem? – Nadia cudownie ozdrowiała przekroczywszy próg domu 🙂
– zrobię – wzdycham zrezygnowana – a może najpierw zjesz zupę z dyni?
– tak zjem…. a dlaczego ona jest taka rzadka?
– bo dolałam trochę wody…
– za dużo! – marudzi
– tylko trochę! – upieram się
– a jak tatuś robił to był taki pyszny krem…
– otóż to! – odzywa się tatuś
– wiecie co? do pracy się nie nadaję, do gotowania też… to ja nie wiem, co ja mam robić?
– mamo, wierz w siebie, jak jestem przy tobie!
– dziękuję ci, córeczko, ty zawsze wiesz, jak poprawić mi nastrój! – całuję Nadię w głowę
– a powinien tata! – zauważa przytomnie mądrala 🙂
– no powinien….
– tato, dlaczego nie poprawiasz mamie nastroju? – woła Nadia w kierunku antresoli
cisza
– tatooo???
– co?!
– dlaczego nie poprawiasz mamie humoru?
– nie wiem. – zbywa ją, zajęty pracą
Nadia huśta się chwilę w zamyśleniu… nagle odwraca się w moją stronę
– może to nie ten mąż?
😀