miastowa

jedziemy do lasu
na spacer, może jakiś grzyb się nam trafi
dzieci wykazują… ekhm! umiarkowany entuzjazm
ale na miejscu wszyscy łapiemy oddech
nie na długo, jak się okazuje 🙂
Nadia co chwilę się potyka
gałęzie smagają ją po buzi
jeżyny kłują kolcami
a do tego jeszcze oparzyła ją pokrzywa
idzie z coraz bardziej naburmuszoną miną
– mamo! ja nie jestem stworzona do lasu….
ja jestem miastowa. a nie jakaś lasowa!
– ahaha! chodź, Nadusiu, zajrzymy jeszcze tam!
idzie ze mną przez chwilę za rękę
nagle staje między drzewami
cierpliwość jej się skończyła
– do domu! – żałośnie rozgląda się wokół – GDZIE TU JEST KONIEC??!!


Dodaj komentarz