po kolacji
dzieci w swoich pokojach
my na kanapie
cisza i spokój
– to co? możemy się teraz napić wina?
– ja w tygodniu nie piję – zaskakuje mnie mąż
– a ja?
– a ty musisz
dorastanie
syn
jeszcze dziecko
ciągle dziecko
położysz mnie spać, mamo?
tak, pogłaskać po pleckach?
nie głaszcz, tylko drap
ja jestem sztuką
– mamo, zobacz co narysowałam!
– pięknie, Nadusiu!
– a narysujesz mi dużego pieska?
– nie wiem, czy umiem…
– mamo – Nadia patrzy na mnie uważnie – ty jesteś artystką. ja jestem sztuką
🙂
faux pas
u chirurga dentystycznego
specjalności twarzowo – czaszkowej czy jakoś tak
wycisk szczęki, wycisk żuchwy, pomiary… same przyjemności
– czy to już wszystko?
– nie, teraz założymy pani takie urządzenie, o proszę, to włożymy do uszu… a tu dokręcimy śrubkę, a tu zmierzymy odległość do nosa… do czoła…
czuję się jak rekwizyt na wykładzie “nowa eugenika dla początkujących”
albo jakby mnie przygotowywał do trepanacji czaszki 🙂
w końcu zdejmuje mi to coś z głowy
– ok, załatwione
– i ja się na to zdecydowałam?! za własne pieniądze?!
– no tak – uśmiecha się pan doktor – ale poprawię pani jakość życia
– wie pan co, z panem to jak z moim chirurgiem!
– to znaczy?
– jak go zapytałam dlaczego mi wcześniej nie powiedział, że laser frakcyjny tak boli, to mi powiedział, że jakby każdemu mówił takie rzeczy na wstępie to by w ogóle nie miał klientów
– no ale za to jaki efekt! – pan doktor od szczęki przygląda mi się z zadowoleniem
– ekhm, ten laser to był na brzuchu
szczęka
kurtyna
wena
– Magda! co ty robisz?! rzodkiewkę miałaś pokroić!
skruszona idę do kuchni
– chciałam coś napisać…
– miałaś mi pomóc! później napiszesz
– ale mam teraz wenę… wena odejdzie, a mąż zostanie…
– o, żebyś się nie zdziwiła!
🙂 🙂 🙂
rozmowy na nowy rok
nowy rok, samo południe
leżymy w łóżku
– zobacz, tylko my, kobiety, mamy organ, który służy tylko do przyjemności
– no właśnie! to jest niesprawiedliwe! dlaczego tak jest?
– hmmm… jakby ci to … bo ja uważam, że my jesteśmy rasą panów 🙂
– mhm! chyba panien! rasa panien! ahahaha!
proszę cię, mamo!
późny wieczór
dzieci oglądają bajkę na dobranoc
22:00
idę do nich
– dobra, koniec oglądania, idziemy spać
– mamoo, jeszcze nie! – wydziera się Kacper
– proszę cię, mamo! – Nadia wyskakuje z łóżka i staje przede mną z miną kota ze Shreka
– nie, idziemy spać!
– mamoooo! proszę cię! mogę jeszcze dodać pojedynczą łzę i skakającą wargę [pisownia oryginalna – przyp. aut.] – Nadia nie odpuszcza
– ahahahaha! dobra, jeszcze piętnaście minut!
– huuurrraaaa!!!!
cukier
Kacper przygotował sobie samodzielnie picie
woda z witaminą C
lewoskrętną, oczywiście 😉
zadowolony idzie oglądać bajkę
po chwili wraca
mina niewyraźna
żeby nie powiedzieć kwaśna 🙂
– mamo, za dużo sobie nasypałem tego kwasku
– to trzeba rozcieńczyć, dolej wody
– ble, dalej niedobre
– to dodaj łyżkę miodu
– nieee
– dlaczego?
– nie lubię miodu. mamo, to jest poważna sprawa. tu trzeba wytoczyć najcięższe działa. daję cukier
🙂
p.s. Kacper czytał ten wpis podczas mojego pisania
ucieszony pyta: a czemu to się nazywa “cukier”?
– no, taki tytuł dałam
– a możesz zmienić na “co za dużo, to niezdrowo”?
🙂
jest pani na liście
- mamo! – Nadia mnie woła, żeby ją pogłaskać na dobranoc
więc biegnę - o, czy to jest ta dziewczyna, której szukam?
- tak!
- jak masz na imię?
- Magdalena
- chwilkę, sprawdzę w moim notatniku….. Magdalena… Mrowiec…. Magdalena…. Stolarska, mama Nadusi, tak! jest pani na liście! proszę głaskać!
gena nie wydłubiesz!
święta. dzień drugi
z wizytą u znajomych
poranek
dzieci w piżamach oglądają bajki w salonie
przynoszę im ubrania
Kacper: ale… tutaj?
ja: możesz iść do łazienki
Nadia: A czemu Kacper nie chce się tutaj ubierać?
ja: może potrzebuje więcej prywatności
Nadia: a ja nie
ja: mhm… a ty nie, on jak był młodszy też ubierał się przy wszystkich, a teraz już nie chce….. być może jak ty będziesz starsza też będziesz potrzebowała więcej prywatności
Nadia: no. ale ja dziedziczę po mamie.
😀 😀 😀