i nie mów mi…!

mąż: lody bym zjadł!
ja: to jedz!
otwiera lodówkę:
– ooo, królestwo bakalii chyba będzie dla mnie dobre!
– mhm…
– albo tiramisu….
– mhm…. – nie żebym się nie interesowała, po prostu próbuję czytać w międzyczasie
– no to co? bakalie czy tiramisu? które będą dla mnie dobre?
– dla ciebie? tiramisu!
– no dobra…. i nie mów mi, co będzie dla mnie dobre!!!

odżywianie na opak

sobota, godz. 14:00
wracamy z zakupów
obiadu nie ma
no to każde z nas organizuje się na swój sposób
ja jem kanapkę z paprykarzem szczecińskim 😀
mąż prosi o kanapkę z kiełbasą ze słoika
wiem, brzmi dziwnie, ale ten kto jadł, wie, jakie to dobre
siadamy przy stole, ja zaczynam czytać gazetę, mąż kończy jedzenie
– malizną czuć – odzywa się
– mhm… – próbuję go wziąć na przetrzymanie: ani mi się nie chce przerywać czytania, ani robić mu kolejnej kanapki
– ogoniasta? – zwraca się do mnie pieszczotliwie, jak zwykle
– no?
– zrobisz mi jeszcze jedną?
– mhm… – czytam dalej
– no to na co czekasz? aż mi dotrze sygnał do mózgu i nie będę już głodny?!
😀 😀 😀

dorosłość

jedziemy z Nadią samochodem
nagle spryciara pyta:
– mamo, a czy będę mogła mieszkać z Pawłem w naszym domu? (Paweł – chłopak Nadii, przyp. aut.)
– tak… jeżeli będziesz chciała – mówię, ale nie mogę powstrzymać się od szerokiego uśmiechu: ni to rozbawienia ni to rozczulenia 😀
– co się śmiejesz?! – Nadia jest czujna, jak zwykle
– uśmiecham się… bo jak sobie wyobraziłam ciebie…. dorosłą, z mężem i dziećmi… w naszym domu to….. hmmm… a ty przecież jesteś taka malutka….
– mamo! przecież ja już jestem duża!!!
– no tak, duża, duża…. ale dla mnie jesteś malutką córeczką… – prawie ryczę
nastaje cisza
Nadia siedzi obok mnie z poważną miną
– mamo – zaczyna
– tak?
– wiesz, że mam chłopaka?
– no taak..
– no i nie mogę się już zajmować tobą i twoimi widzimisiami!
😀

popcorn

wieczór
mąż proponuje dzieciom film i popcorn
trzeba przyznać, że jest popcornowym mistrzem
zawsze wychodzi mu to idealnie
wszystkie ziarna pękają i nic się nie przypala
zupełnie odwrotnie niż mnie
tym razem jest tak samo
siedzę w kuchni, czytam gazetę i staram się nie zwracać na to uwagi
choć nie jest to łatwe
popcorn strzela jak szalony
ale ponieważ zauważam uśmieszek triumfu na twarzy męża
nie mogę się powstrzymać przed wysłaniem mu
mrożącego krew w żyłach spojrzenia
popcorn nadal strzela
napięcie rośnie
w tym momencie on
pochyla się lekko nad garnkiem
i mówi DO POPCORNU:
– no, już daj spokój, bo żona mnie zaj**bie
😀

nie da się, mamo!

strajk, dzieci się nudzą
Nadia marudzi
– maaamo, co ja mam robić?
– chodź, pomożesz mi policzyć powietrze
siada mi na kolanach
na komputerze otwarty rzut budynku w AutoCadzie
-mamo, a gdzie są toalety? – zawsze mnie o to pytają 😀
-tutaj. liczymy: osiem….
– i jeszcze trzy
– jeszcze jedna i jedna, to ile w sumie?
– trzynaście
– dobra, to teraz powietrze
Nadia patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami:
– powietrze? powietrza nie da się policzyć! mamo, jak ty to robisz?!

😀


stairway to….

leniwa niedziela
piżamy i dresy
spanie zamiast śniadania
no to robimy obiad
Nadia chce makaron
ja mam ochotę na kaszę
chłopaki chcą, żeby im odgrzać zupę
kręcę się po kuchni
z telefonem w ręce
w międzyczasie sprawdzam kto, z kim i dlaczego 🙂
Nadia nie może się doczekać makaronu
– maaamooo!
– no już, córko, jeszcze się gotuje!
marudzi jeszcze chwilę, nagle zaczyna skandować:
– zejdź ze schodów! zejdź ze schodów!
– Nadia….? ale… ale ja nie stoję na schodach! z jakich schodów?
– ze schodów popularności
😀 😀 😀

najlepszy

wracamy z placu zabaw
Kacper niesie wielki kij
– po co ci to?
– jestem ninją!
biega i wymachuje tym kijem na wszystkie strony
nagle zatrzymuje się przede mną
– mamo, stój!
– co jest?
– pasuję cię na senseia – kładzie kij najpierw na moim jednym, potem na drugim ramieniu – na senseia piękności


ja to wytrzymam!

wiozę Nadię do przedszkola
mamy świetne humowy
jemy drożdżówkę
słuchamy muzyki
- jesteś moją ukochaną mamą!
- a ty moją ukochaną córeczką!
- nie jedyną?
- jedyną!
- a masz jeszcze jakaś?
- nie
- a ja bym chciała, a ty nie?
- teraz już nie, małym dzieckiem
trzeba się cały czas zajmować,
karmić, przebierać....
- ja bym to wytrzymała! mam tatusia,
i kocysia, i Kacpra, i cały dom!


trzy wyjścia

Kacper: mamo, a będę mógł pooglądać coś na lapku 
jak wrócimy do domu?
ja: myślę, że tak... a zadanie domowe jakieś masz?
Kacper: no mam....
ja: no to najpierw odrobisz zadanie
Kacper: ale to jest bardzo trudne, mamo,
liczenie w słupkach
ja: potrzebujesz pomocy?
Kacper: tak!
ja: no, dobrze, to popatrzymy w to razem
Kacper: mamo, mam trzy wyjścia: poddać się od razu,
powiedzieć, że mi kot nasikał na zeszyt
albo powiedzieć, że byłem na działce
i mi zeszyt wpadł do ogniska
:-D
p.s. nie mamy działki :-D

ała!

jedziemy z Kacprem samochodem

coś mi opowiada

o szkole

o jakichś jutuberach

o zajęciach z siatkówki

w końcu na tylnym siedzeniu zapada cisza

nagle…

– ała!

– co się stało?!

– wykiełkowałem pomysł!

😀