jedziemy do teatru
kazałam dzieciom jakoś się ubrać
no to jakoś się ubrały
Nadia wystrojona wg swoich standardów, rozpuszczone włosy, opaska
Kacper – wg swoich – bluza i spodnie dresowe
Kacper: Nadia, ty będziesz taką ładną dziewczyną, a ja będę typowym dresem!
😀
czerwony kapturek na dobranoc
Kacper w swoim łóżku
– mamoo, przyjdź do mnie!!!
przychodzę prosto od komputera
w okularach do czytania
leżę z nim
przytulam
nagle obraca się do mnie przodem
patrzy z bliska na moją twarz…
– mamo….. a dlaczego ty masz takie duże oczy?
i taki mały nos?
głuchy telefon
leżymy z mężem w sypialni
Nadia między nami
Nadia: mamo, mów, co chcesz powiedzieć tacie, a ja mu to będę przekazywać
bawimy się tak przez chwilę
Nadia chce jeszcze: no, mamo!
ja: powiedz mu, że już nie chce mu nic powiedzieć
Nadia: mama nie chce ci już nic powiedzieć
Bob: a ja jej do kwadratu nie chcę
Nadia: a on ci do kwadratu nie chce
ja: a ja mu nie chcę silnia
Nadia: a ona ci nie chce silnia
leżymy chwilę w ciszy
mąż: Nadia, powiedz mamie, że ją kocham
Nadia: on cię kocha
ja: ja go też
Nadia: ona cię też
maż (powątpiewa po śląsku): ja, ja, ja!
Nadia (przekazuje mi po polsku): on, on, on!
😀
nagroda Nobla
Kacper (lat prawie 10): mamo, a wiesz, że jak urosnę to będę takim naukowcem, który wymyśli wehikuł czasu i cofnę się do czasu drugiej wojny światowej, i zabiję hitlera, i dostanę nagrodę nobla, i przekażę ją na cele charytatywne, kupię za to telefony dzieciom do domu dziecka, a sobie zostawię tylko 10 tysięcy na czynsz i jedzenie
😀
ciecze
lekcja przyrody, klasa czwarta
nauczyciel: dzisiaj porozmawiamy o cieczach, podacie przykłady jakichś cieczy?
Kacper: ciecz nienewtonowska!
nauczyciel (skonsternowany): eeee…. a może coś łatwiejszego?
Kacper (zrezygnowany): okeeeej… woda…
moja pomadka vs jego życie
jadę z mężem samochodem
wszędzie korki, a nam się spieszy
nerwowo jest
i w ogóle wszystko mnie wqrwia
on się nie odzywa. póki co.
- skąd tu tyle ludzi?! ej, wszyscy won do lasu! się wam w głowach poukłada! – pokrzykuję grzebiąc w torebce – no nieeeee! i jeszcze córka mi pomadkę złamała!
- ona ci pomadkę. a ty mi życie.
miastowa
jedziemy do lasu
na spacer, może jakiś grzyb się nam trafi
dzieci wykazują… ekhm! umiarkowany entuzjazm
ale na miejscu wszyscy łapiemy oddech
nie na długo, jak się okazuje 🙂
Nadia co chwilę się potyka
gałęzie smagają ją po buzi
jeżyny kłują kolcami
a do tego jeszcze oparzyła ją pokrzywa
idzie z coraz bardziej naburmuszoną miną
– mamo! ja nie jestem stworzona do lasu….
ja jestem miastowa. a nie jakaś lasowa!
– ahaha! chodź, Nadusiu, zajrzymy jeszcze tam!
idzie ze mną przez chwilę za rękę
nagle staje między drzewami
cierpliwość jej się skończyła
– do domu! – żałośnie rozgląda się wokół – GDZIE TU JEST KONIEC??!!
rozmowa
- Kacpi, jest piękna pogoda, masz jedną z niewielu okazji w tym roku pojeździć na nowym rowerze, na kompie można pograć wieczorem
- okej, mamo, idę na mojego rockridera!
- masz telefon?
- nie
- to kiedy wrócisz?
- kiedyś! nara!
dylemat
parkuję pod domem
zza budynku nadchodzi sąsiad
obserwuje mnie podchodząc do swojego samochodu
-dzień dobry!
– dzień dobry, no, nieźle sobie pani radzi jak na taki duży samochód… i jak na kobietę…
😀
i teraz nie wiem:
ucieszyć się na komplement?
czy obrazić na szowinizm? 😀
najlepszy komplement EVER!
piątek popołudniu
wpadam do szkoły po dzieci
włos rozwiany, nieułożony
t-shirt, dżinsy, buty na płaskim obcasie
– cześć, córeczko!
– czeeeeść… – Nadia przygląda mi się uważnie – wyglądasz jak starsza siostra….
– eeee… co? czyja siostra?!
– moja!