niedziela… samo południe…
po późnym śniadaniu
kawa na stoliku
dzieci oglądają bajkę
my oglądamy “wielkie projekty”
koty rozłożone na ciepłej podłodze
– zapamiętaj sobie ten czas, mężu, to jest nasze dolce vita
– masz rację
uśmiechamy się do siebie
mija kilka minut
poruszenie w komputerowym
– maaamo, a on mi zabrał kooocyyyyk!
– bo ona mi wyłączyła baaajkęęę!
– mamo, ja chcę coś słodkiego!
– ja też chcę, mamo!
– a możemy lody?
idę w kierunku lodówki
koty zrywają się natychmiast i zatrzymują wyczekująco w kuchni: “będzie żarcie?”
przypominam sobie, że jeszcze im dzisiaj nie posprzątałam kuwet
i miałam włączyć zmywarkę
dolcze qrwa wita