– nie wiedzieliście mojej gazety?
– a co? chcesz kupę?
– nie, chcę gazetę 🙂
– to co? siku?
Kacper od kuchni
– mamo, mogę coś jeszcze zjeść?
– możesz. a co chcesz?
– chodź, powiem ci
– no to powiedz
– nie, chodź do kuchni
– a nie możesz mi tu powiedzieć?
– nie
– dlaczego?
– bo w kuchni podejmuję lepiej decyzje
jak obrócić kota ogonem…
Kacper: mamo, możemy coś słodkiego?
– nie
– mamo!
– mogę się zgodzić na rodzynki i żurawinę
– eee, słabo…
– nic innego nie będzie
[przerwa na przetwarzanie informacji]
wraca po chwili
ja: to co?
Kacper: no… skoro nalegasz…
komplement
Kacper koloruje obrazek w internecie
to dość trudne, więc co chwilę mnie woła
– mamo! a pomożesz mi?
– mamo, a pokolorujesz to wszystko na żółto?
– mamo, ja tu nie umiem kliknąć!
podchodzę, pomagam, ale cierpliwość mi się kończy
poza tym to rzeczywiście trudne trafiać w takie małe elementy 🙂
– Kacper, ja też nie umiem! może już wystarczy?
– no nieee, mamo! umiesz, na pewno! jak umiesz smażyć kotlety i odkurzać to znaczy, że umiesz tez zrobić cały dom na żółto!
indiańskie korzenie
Nadia chodzi po domu z zabawkowym stetoskopem na szyi
– czy ty jesteś panią doktor?
– nie
– a kim?
– Nadią. Nadią, która bada.
marzenia
cisza. Kacper myśli…
i wymyślił:
– och! gdybym tylko był psem!
– to co?
– to mógłbym gonić własny ogon!
a gonienie ogona to jest strasna frajda! 🙂
epitety
Kacper nie może zasnąć
przyłazi do komputerowego i wymyśla
trochę z nim dyskutuję
ale ja też mam ograniczone zasoby cierpliwości
– ok, już wystarczy, do łóżka
– no dooobra
– dobranoc, króliczku
– dobranoc wielki włochaty jeleniu
????? :-)))))
pocztówka z wakacji
rozmowa świeżo poznanych kolegów:
Mateusz: ej, a gdzie wy mieszkacie? w Grudziądzu?
Kacper: nieee…. w Tychach
Mateusz (zdziwiony): aaaa…
Kacper: słabo, co?
prezydencko
oglądamy wczorajszą zmianę warty w pałacu, co chwilę pada nazwisko to jednego to drugiego prezydenta
Kacper skanduje: Andrzej Duda to jest nuda! Komorowski jest superowski!
ja: synu, nie wolno tak mówić, bo Andrzej Duda to nasz nowy prezydent, za obrazę prezydenta można pójść do wiezienia
Kacper (lekko przerażony): na zawsze??!!
kto wie… kto wie…
może sowa? “a może poszli do lasu?” ;-)
7 a.m., Nadia się obudziła, wciąga żółtko i nasłuchuje
za oknem grucha cukrówka
– mamo, co to tak woła?
– co woła, córeczko?
– “pomocy, pomocy, pomocy!”
– nie wiem
– może sowa?
– może
– a czemu?
– może jest jej gorąco?
– a może był wypadek?
– może
– i może ona umarła?
– to by raczej nie wołała, Nadusiu 🙂