Nadia przynosi mi misia
– mamo, a ten dzidziuś potrzebuje pieluszkę
– chodź, coś wymyślimy
zakładam misiowi pieluszkę little swimmers, tylko takie się jeszcze gdzieś w domu ostały, Nadia zachwycona
– o, super! on w tej pieluszce może pływać! Kacper, idziemy na basen?
Kacper włącza się do zabawy (o dziwo :-))
– tak! chodźmy! tam jest basen!
biegną do sypialni, wskakują na materac
Kacper patrzy na misia
– ale to jest basen dla dorosłych, on się utopił.
kurtyna.
twierdza
dzieci budują wyspę w pokoju Nadii
z wszystkiego co się da
z poduszek, stołków, kołder, pluszaków
ja: a chcecie namiot?
Kacper: tak!
Nadia: nie!
Kacper: tak, Nadia, chcemy!! bo chcemy mieć twierdzę, żeby twierdzić, kto zostaje na wyspie
…
na głód?
piekę chleb
na zmęczenie?
piję wino
na troski?
piekę chleb i piję wino
dolce vita
niedziela… samo południe…
po późnym śniadaniu
kawa na stoliku
dzieci oglądają bajkę
my oglądamy “wielkie projekty”
koty rozłożone na ciepłej podłodze
– zapamiętaj sobie ten czas, mężu, to jest nasze dolce vita
– masz rację
uśmiechamy się do siebie
mija kilka minut
poruszenie w komputerowym
– maaamo, a on mi zabrał kooocyyyyk!
– bo ona mi wyłączyła baaajkęęę!
– mamo, ja chcę coś słodkiego!
– ja też chcę, mamo!
– a możemy lody?
idę w kierunku lodówki
koty zrywają się natychmiast i zatrzymują wyczekująco w kuchni: “będzie żarcie?”
przypominam sobie, że jeszcze im dzisiaj nie posprzątałam kuwet
i miałam włączyć zmywarkę
dolcze qrwa wita
dziecko prawdę ci powie
rozmawiamy z mężem o tym, kto ile pracuje, i dlaczego ja więcej 😉
to taka nasza świecka tradycja, przynajmniej raz w tygodniu musimy wymienić poglądy w tym względzie i jak zwykle się ze sobą nie zgodzić 🙂
Kacper się wtrąca:
– mama ciągle robi projekty!
ja (do męża): no widzisz!
Kacper rozwija myśl:
– mama powinna sobie trochę odpuścić… te projekty…
ja (zaskoczona): a dlaczego?
Kacper: bo trochę za dużo tego robisz…
ja (triumfalnie): no widzisz!!
Bob: a ja nie za dużo chodzę do pracy?
Kacper: nie. ty chodzisz dokładnie tyle ile musisz.
end of topic 🙂
nietrafione sugestie
dzieci przeziębione, od tygodnia w domu
z ich punktu widzenia: ameryka
do południa w piżamach
pierogi ruskie i galaretka owocowa na zawołanie
bajki w dużych ilościach
wieczorem kładę Kacpra spać
właściwie jest już zdrowy
_ Kacperku, jutro możesz już pójść do przedszkola
– tak, wiem, tata już mi sugerował… ale jednak nie, mamo
właściwa kolejność
Nadia od rana chodzi po domu i śpiewa na całe gardło:
– przybieżeli do betlejem paaasteeerzeeee!
nie trzeba było długo czekać, około południa wyrywa mi się:
– chwała na wysokości, chwała na wysokości, a pokój na ziemi!
Nadia reaguje natychmiast:
– nie, mamo! najpierw trzeba hymn! a potem “chwała na wysokości”
wybiórczo grzeczny
– tato, zauważyłeś, jaki jestem grzeczny od kiedy zachorowałem?
– zauważyłem, a może mógłbyś być też grzeczny, jak jesteś zdrowy?
– hmmm… to nie takie proste… ale pomyślę o tym
sąsiedzi
Nadia siedzi w pokoju graniczącym z sąsiadami
zza ściany słychać jakieś odgłosy
Nadia: kto tam jest?
– tam mieszkają sąsiedzi
– a tam? (pokazuje na podłogę)
– tam też
– misiaki?
– hahaha, państwo Misiakowie, pan Misiak i pani Misiak – poprawiam
– a dziecko misiak?
– hahaha, dzieci państwa Misiaków są już dorosłe!
oczy Nadii stają się okrągłe jak spodki
– cooo? i mają wnuki misiaki??!!
pozdrawiamy sąsiadów! 😉
Kacpra pojęcie o statusie społeczno – ekonomicznym matki na trzech etatach
– mamo, ja to też chciałbym być mamą, jak ty!
– taaak? a dlaczego?
– no bo tata idzie do pracy, my z Nadią do przedszkola, a ty sobie zostajesz w domu, robisz co chcesz… może pijesz sobie winko czy coś tam…
– hahaha! Kacper, to że nie wychodzę z domu, nie znaczy że nie pracuję, przecież wiesz, że rysuję projekty na komputerze… liczę i piszę…
– no wieeeem… ale projekty to w nocy! a w dzień robisz to co chcesz!
🙂