mediator(ka) – zawód z przyszłością

prowadzimy z mężem ożywioną dyskusję
podnosimy głosy i mili dla siebie raczej nie jesteśmy
do kuchni wpada Nadia
– mamo, tato! nie kłóćcie się!
kto zaczął pierwszy? – pyta nasza córka z groźną miną
– mama! – mąż był szybszy
Nadia celuje we mnie palcem wskazującym:
– mamo, przeproś go! i cicho!
i jak gdyby nigdy nic wraca do oglądania bajki 🙂

panika

Kacper podziębiony, z temperaturką, ogląda bajkę
co chwilę mnie woła z kanapy:
– mamo, chodź tu do mnie!
– zaraz, muszę tu posprzątać
– mamo, chodź!
– chwila! dam Nadii kisiel i przyjdę!
– mamo, przytulisz?
– już, synku!
– mamo, przytulisz?…… bo zacznę panikować!

mistrz ciętej riposty

Nadia: Kacper, gdzie jest moja naklejka?
Kacper: zero reakcji, jeździ na hulajnodze
ja: Kacper, siostra cię o coś pyta!
poszukaj jej tej naklejki, bo przed chwilą ją miałeś w rękach!
Kacper: ale ja nie wiem, gdzie ona jest!
ja: no to właśnie dlatego masz jej poszukać!
Kacper: ale mi się teraz nie chce!
ja: ale nie zawsze robi się to co się chce. miałeś jej naklejkę, to powinieneś wiedzieć, gdzie ją dałeś
w międzyczasie przydługiej dyskusji przybiega Nadia:
– mam! znalazłam!
milknę, bo zaradna córeczka wytrąca mi wszystkie argumenty z rąk
syn natomiast spokojnie odjeżdża na hulajnodze:
– nie zawsze jest tak, jak ci się wydaje, mamo – rzuca na odchodnym
i jeszcze:
– za szybko się uczę
to już chyba skierował do samego siebie

historia pewnego zdjęcia

– Kacper, kto to jest na tym zdjęciu?
– nie wiem…
– ja!
– tyyyy???? naprawdę???
– naprawdę!
– ale… taka… jakaś inna jesteś…
– bo byłam wtedy młoda
– a ile miałaś lat?
– 23… może 24
– naprawdę? a ile teraz masz lat, moja stara mamusiu?
🙂

no raczej.

nazajutrz po urodzinach dla Kacprowych przedszkolaków
wyczerpujących zresztą 🙂
oglądamy prezenty
składam drugi zestaw Lego
jeszcze dwa zestawy przede mną
– fajne prezenty dostałeś, co?
– no raczej.
🙂

książe ciemności w formie

Nadia przynosi mi misia
– mamo, a ten dzidziuś potrzebuje pieluszkę
– chodź, coś wymyślimy
zakładam misiowi pieluszkę little swimmers, tylko takie się jeszcze gdzieś w domu ostały, Nadia zachwycona
– o, super! on w tej pieluszce może pływać! Kacper, idziemy na basen?
Kacper włącza się do zabawy (o dziwo :-))
– tak! chodźmy! tam jest basen!
biegną do sypialni, wskakują na materac
Kacper patrzy na misia
– ale to jest basen dla dorosłych, on się utopił.
kurtyna.

twierdza

dzieci budują wyspę w pokoju Nadii
z wszystkiego co się da
z poduszek, stołków, kołder, pluszaków
ja: a chcecie namiot?
Kacper: tak!
Nadia: nie!
Kacper: tak, Nadia, chcemy!! bo chcemy mieć twierdzę, żeby twierdzić, kto zostaje na wyspie

na głód?
piekę chleb
na zmęczenie?
piję wino
na troski?
piekę chleb i piję wino

dolce vita

niedziela… samo południe…
po późnym śniadaniu
kawa na stoliku
dzieci oglądają bajkę
my oglądamy “wielkie projekty”
koty rozłożone na ciepłej podłodze
– zapamiętaj sobie ten czas, mężu, to jest nasze dolce vita
– masz rację
uśmiechamy się do siebie
mija kilka minut
poruszenie w komputerowym
– maaamo, a on mi zabrał kooocyyyyk!
– bo ona mi wyłączyła baaajkęęę!
– mamo, ja chcę coś słodkiego!
– ja też chcę, mamo!
– a możemy lody?
idę w kierunku lodówki
koty zrywają się natychmiast i zatrzymują wyczekująco w kuchni: “będzie żarcie?”
przypominam sobie, że jeszcze im dzisiaj nie posprzątałam kuwet
i miałam włączyć zmywarkę
dolcze qrwa wita

dziecko prawdę ci powie

rozmawiamy z mężem o tym, kto ile pracuje, i dlaczego ja więcej 😉
to taka nasza świecka tradycja, przynajmniej raz w tygodniu musimy wymienić poglądy w tym względzie i jak zwykle się ze sobą nie zgodzić 🙂
Kacper się wtrąca:
– mama ciągle robi projekty!
ja (do męża): no widzisz!
Kacper rozwija myśl:
– mama powinna sobie trochę odpuścić… te projekty…
ja (zaskoczona): a dlaczego?
Kacper: bo trochę za dużo tego robisz…
ja (triumfalnie): no widzisz!!
Bob: a ja nie za dużo chodzę do pracy?
Kacper: nie. ty chodzisz dokładnie tyle ile musisz.
end of topic 🙂