późne, popołudnie, prawie wieczór, Bob wchodzi do domu
Nadia, która od dwóch godzin pyta o tatusia, żywiołowo skacze:
– tatuś, tatuś, tatuś!
– córeczka moja!
– mmm… tatuś….
przytulają się… trochę zazdraszam 😉
i następuje rytuał:
– Nadusiu, a kto ty jesteś od tatusia? (tak po śląsku 😉
– żabka – kurza łapka….. wiewiórka – łysa skórka i …. myszka – ślepa kiszka!!!
miliard pomysłów
– Kacper, idziemy myć zęby!
– zaraz, mamo, tylko pobawię się samolotem!
– Kacper, zęby!
– …..
– Kacper, czekam w łazience!
wchodzi z samolotem w rękach, oczywiście
karne, posłuszne dziecko 😉
nagle w skrzydle samolotu coś się rozłącza i odpada
– eee. mamo, a mi tu się coś popsuło! – ryczy
– a co ja mówiłam? idź się pobaw samolotem czy chodź umyć zęby?!
bo jak byś mnie słuchał to by się nic takiego nie wydarzyło!
najpierw obowiązki potem przyjemności, synu!
– ale ja miałem taki pomysł…
– ja wiem, ale najpierw wykonujesz to, co mówi mama, albo tata, a potem twoje pomysły, ok?
– mamo, ale ja mam milard pomysłów w głowie!
– wiem, synu, i jak ci nawet pomogę je spełniać! jak przyjdziesz do mnie i powiesz mi co masz za pomysł to zrobimy to razem.
– mamo?
– tak?
– ale nie zapominaj o głupich pomysłach!
🙂
lustro… a nawet dwa :-)
dzieci jedzą zupę,
Nadia odbiega od stołu
ja: Nadia, zjadłaś już?
Nadia: nie!
ja: Nadia, proszę zjeść zupę
Nadia: nie chcę
ja: jedz, bo jak nie zjesz to nie ma mowy o pieczeniu ciasteczek!
Nadia: a ja chcę ciasteczka!
ja: a ja chcę, żebyś zjadła zupę!
Nadia: a ja chcę gwiazdkę z nieba!
Kacper: a ja chcę słonia w karafce!
czwartek, piątek… szóstek!
Bob kąpie dzieci, suszy, przebiera w piżamy
Nadia już prawie gotowa
Bob ją czesze
– a może dzisiaj tatuś położy cię spać, córeczko?
– hmmm.. może w piątek?
– ale dzisiaj jest piątek!
– hmm… no to może w szóstek?
święta miłość
dzwoni Bob
– mężu?
– umiłowana..
– … w chrystusie panu!
– hahhaa! ament!
🙂
multitask girls
Nadia ogląda bajkę i śpiewa:
“niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic…”
zwykle śpiewamy razem
ale teraz ja muszę zrobić kosztorys
w tych niesprzyjających warunkach
kątem oka zerkam na bajkę bo lubię 🙂
Nadia orientuje się, że śpiewa sama
– mamo, znasz tą piosenkę?
– znam
– to czemu nie śpiewasz?
– bo pracuję
– ale możesz pracować i śpiewać! patrz: ja jem i śpiewam!
no to się doczekałam!
układamy domek safari z klocków
– Kacper gdzie jest to narzędzie do łączników?
– klucz? wiem! zaraz ci dam
szuka… i nie znajduje…
– ooo, nie ma go! ktoś mi go na pewno zabrał!
– tak. na pewno. o niczym innym nie marzyliśmy! Kacper masz tu tyle pudełek i schowków, że sam na pewno gdzieś go włożyłeś i teraz nie pamiętasz gdzie
– a poszukasz mi?
– ja? ja nie mam pojęcia gdzie ty mogłeś go schować!
– to znaczy, mamo, że nie jesteś bystra
– ja nie jestem bystra?! jak ja nie jestem bystra to kto jest?!
– tata.
“społeczny inspektor nadzoru” na posterunku
siedzimy z Kacprem w komputerowym
on ogląda bajkę, ja sprawdzam pocztę
nagle…
– mamo! miałem ci powiedzieć o skubaczu!
– ??? a kto to jest?
– grasował dzisiaj koło naszego przedszkola i skubał nożem drzewa…. więc krzyczeliśmy na niego: “skubacz! skubacz!”
– kiedy ty to widziałeś?! (podejrzewam konfabulację)
– dzisiaj jak byliśmy na spacerze z panią!
– aha. (czyli prawda)
– zadzwonisz jutro na policję i im powiesz?
– oczywiście 🙂
aksjomat
– mamo, co robisz?
– wypisuję kartki świąteczne
– pokaż! o, jaka super!
– no. są jajka, kurczaczki, baranek i Jezus
– to jest Jezus? taki duży?
– no przecież to był człowiek! wielkości człowieka!
– a Jezus naprawdę żył?
– niektórzy uważają, że żył, a inni, że to jest tylko legenda opisana w książkach
– ale oni sobie tego nie mogli tak po prostu wymyśleć! “o, Jezus, napiszemy o nim książkę!” (parafrazuje mój przemądrzały syn) więc on żył naprawdę!
apokalipsa jest blisko…
Kacper idzie do mnie z głową pełną myśli i z pytaniem na ustach
z daleka widać 🙂
– mamo… a czy w ogóle świat kiedyś zginie?
– mam nadzieję, że nie
– wiem! zginie za nieskończoność lat!!
hmmm… poważna sprawa, powoli przygotowuję się do konstruktywnej odpowiedzi
– wiesz co… są dwa powody, dla których świat może zginąć….
chcę w delikatny sposób powiedzieć o wojnie i katastrofie ekologicznej
ale nie jest mi dane…
– wiem! na przykład jak wybuchnie wulkan! albo jakby spadły wszystkie planety!
wracam do wątku:
– wiesz, świat może zginąć…
– mamo! to są te dwa powody! już nic nie musisz mówić!
i pobiegł….
eeeee….
to ja może obiorę warzywa na rosół….