Kacper kręci się po kuchni
– mamooo, mogę trochę colki?
– możesz.
– yesss!
– tylko nie przesadzaj!
– dobra, dobra
obracam się, żeby sprawdzić…
– Kacper! przesadziłeś!
– wiem. i to jest właśnie najfajniejsze 🙂
matematyczne zacięcie
Kacper czasem przed zaśnięciem życzy sobie zagadek matematycznych
czasem dodawanie, czasem odejmowanie
dzisiaj tabliczka mnożenia
no takie dziwne dziecko 🙂
Kacper: no, pytaj mnie mamo!
– ok, 2×2?
– 4
– 3×3?
– 9
– 4×5?
– 20?
– tak, bardzo dobrze!
– bo ja to sobie liczę!
– wiem. 4×10?
liczy, liczy, dość długo… nagle…
– 33?
– ahahahaha! nie!
– no co! tak dwójkami sobie liczyłem! i nie 33?!
mordercze instynkty
Nadia opowiada o koleżance z przedszkola, która ma mocny charakter i nadaje ton w grupie
Nadia nie zawsze chce się tak bawić, ale nie potrafi się sprzeciwić
historii słucha waleczny, prawy i sprawiedliwy Kacper
– no to od niej odejdź po prostu, jak nie chcesz się z nią bawić, Nadia! no ja bym ją normalnie chyba zabił!
– Kacper! nie wolno tak mówić! to jest okropne co teraz powiedziałeś! wiesz o tym?
– taak, wiem…
– no to nie chcę, żebyś tak więcej mówił, rozumiesz?
– taaak…
chwila ciszy, uznałam, że sprawa jest zamknięta, ale Kacper nie rezygnuje:
– no to… mogę ją unicestwić!
parówki na wynos
dzieci w kąpieli
ogarniamy dom
Bob ma przygotować dzieciom kolację
wchodzi do łazienki
– czy dzieci będą jeszcze coś jeść?
dzieci w formie:
– taaak! ja będę jadła kompot! hahahha!
– nie, Nadia, teraz ja!!! a ja będę jadł pupkę! hahaha!
ojciec wznosi się na wyżyny wyrozumiałości swojej, a to nie jest wysoko 🙂
– może parówki?
– taaak! poprosimy parówki! ale na zimno! – przekrzykują się nawzajem
– taak! poprosimy dwie parówki na wynos! – składa zamówienie Kacper
– hahaha! na wynos! – wtóruje mu Nadia
Bob w milczeniu wychodzi z łazienki
– chuja! – ledwo słyszę po chwili z korytarza
:-))))
laski
wszyscy czworo pojechaliśmy na duży fajny plac zabaw nad jeziorem 🙂
dzieci się bawią, my siedzimy na ławce
sielanka, niestety, nie trwa długo
Nadia potrzebuje pomocy, asysty i klakiera w osobie matki
no to idę
Bob dalej zalega na ławce, szczęściarz
po chwili przybiega do niego Kacper
– a gdzie są dziewczyny?
Bob coś czyta, nie słyszy Kacpra
– tato, gdzie laski?!
rockandroll!
Kacper ćwiczy pisanie
wszyscy czworo kręcimy się po kuchni
rozmawiamy
jakoś tak naturalnie zeszło na szkołę, naukę, przyszłość
ja: a ty kim będziesz w przyszłości?
Kacper: ….
ja: a ja słyszałam, że ty obiecałeś coś Paoli w tym temacie?
Kacper: co?
ja: że będziesz architektem
Kacper: no. tak. ale nie będę.
ja: dlaczego?
Kacper: bo to nuda.
ja: a kim ty chcesz być?
Kacper: ninją
Nadia (prędko się wtrąca): a ja elsą!
Kacper: nie da się być elsą!
ja i Bob (chórem): tak samo jak ninją!
Kacper: da się! będę miał taki strój i będę walczył!
ja: taak? a z czego będziesz żył? kto ci za to będzie płacił?
Bob: rockandrollem, synu, chleba nie posmarujesz!
:-)))))
zrobiona
wychodzimy na spacer/ plac zabaw
Nadia ubrana, kręci się miedzy łazienką a drzwiami wyjściowymi
ja w łazience kończę niezbędne czynności związane z wyjściem dokądkolwiek 🙂
Nadia marudzi , nie może się doczekać, krąży po domu
w końcu wychodzę z łazienki
Nadia (prawie 4 lata – przypomnę dla lepszego efektu 🙂 już zakłada buty
podnosi głowę:
– no i co? idziemy już? zrobiłaś się?
:-)))))
nowy gatunek w królestwie owadów!
dzieci siedzą przy stole
na szybie brzęczy mucha
Kacper: o, mamo, mucha tu jest!
Nadia: ee, ja się boję
Kacper: czekaj, Nadia, ja to zrobię! – przystawia stołek i macha rekami próbując ją wygonić
podchodzę bliżej
– Kacper, uważaj, to chyba nie jest mucha! poczekaj, ja to zrobię!
– a co to mamo?
– nie wiem, jakaś osa czy pszczoła?
oboje jak na komendę odsuwają się od okna, po chwili tracą zainteresowanie i biegną do pokoju
pszczoło – mucha zostaje zutylizowana
wraca Nadia
– i co, mamo?
– załatwione
obraca się na pięcie i biegnie do pokoju
– Kaaacpeeer! nie ma już muchy!
– chyba pszczoły – akuratny Kacper jak zwykle na posterunku
– pszczoły – poprawia się Nadia
– muchowatej – dodaje po chwili 🙂
lody i przemoc ;-)
Kacper: mamo, a możemy lody?
– możecie
– huuura!! ale sami sobie weźmiemy, ok?
– ok
biegnie do lodówki
– ja na patyku!… oszzz… (Kacper mocuje się z opakowaniem, bezskutecznie zresztą) …niestety muszę to zrobić przemocą – informuje mnie ostatecznie 🙂
wołacz: o, ojcu!
późne popołudnie
najbardziej nerwowa pora dnia
naburmuszona biegam między kuchnią, łazienka, Nadią, Kacprem, odkurzaczem i laptopem
mąż odpoczywa (przecież był w pracy! 😉
Nadia kręci mi się pod nogami
zniecierpliwiona wyznaczam jej zadanie:
– idź tam do ojca, powiedz mu, że jest dziewiętnasta i że ma wstawać!
Nadia biegnie do ojca
– ojcu! dziewiętnasta i wstawać!