stoję z Kacperkiem w kolejce w piekarni – cukierni
namierzył cukrowe baranki i zajączki
– mamo, kupisz mi?
– kupię
– to wybieram zajączka!
wracamy do domu, a Kacper przez cały czas ściska zajączka w rękach, nie może się nim nacieszyć
– mamo, ale milusi ten zajączek! dziękuję! a ile on kosztował?
– 8 złotych. dużo, co?
– nie, niedużo, bym powiedział, że powinien tyle kosztować
– dlaczego?!
– za milusiństwo – 4, za cukier – 2 i za wielkość – 2, to jest 8!
może sprzedawać zające z cukru 😀
rozmowy poważne o sprawach ostatecznych
kładę Kacpra spać
przytula się
nagle odsuwa się troszkę i przygląda mi się z bardzo bliska
– mamo, dlaczego ty jesteś już taka stara?
no, dzięki
– nooo, mam już ponad 40 lat, no to jestem już trochę stara…
– a kiedy ty zginiesz?
– jak to kiedy zginę? kiedy umrę?
– tak, kiedy umrzesz?
– nie martw się, nie umrę jeszcze…
– no, a jak zginiesz, a jeszcze będę mały?
– nie, umrę jak będę baaardzo stara, a ty będziesz już dorosły i będziesz miał swoje dzieci… popatrz, babcia też już jest stara, ja już jestem dorosła i mam swoje dzieci, a babcia ciągle żyje
– no
– no widzisz? nie masz się czym martwic, naprawdę
– mhm…
zasypia uspokojony…
a ja będę musiała dotrzymać słowa 🙂
disco polo nadal rządzi!
Nadia obudziła się nad ranem
– maaamooo! – wydziera się ze swojego pokoju
idę
– co tam, Nadusiu?
– a mi się śnił zły sen, buuuu
– ojej, ale to tylko sen, nie przejmuj się, chcesz iść ze mną do sypialni
– taaak!
układamy się w łóżku sypialnianym małżeńskim (przy pełnej dezaprobacie męża 😉
– zaśpiewasz mi “aaa kotki dwa”?
– zaśpiewam
– aaaa, kotki dwa, szaro bure obydwa…
i tak dalej, ze 3 razy
w końcu milknę, bo też bym jeszcze pospała
zalega cisza
Nadia zasypia
nagle otwiera oczy i…
– przez twe oczy zielone… oszalaaaałeeeem!
po spaniu 🙂
punktacja i nagrody
kładę Kacpra spać
– mamo, opowiesz mi bajkę?
– no, opowiem – mówię z ociąganiem, bo Kacprowi bajki trzeba wymyślać, kopciuszki i inne roszpunki go nie satysfakcjonują, poza tym są dla dziewczyn 😉 – a o czym?
– o smokach! – rozpromienia się
o rany!
– a potem o lego ninjago! – dokłada
jeszcze lepiej
– no, dobra, pewnego razu…
opowiadam, opowiadam
Kacper słucha, trochę mi podpowiada (zwłaszcza w bajce o lego ninjago), a na koniec ocenia:
– mamo, masz za bajkę 6+, a za podpowiadanie 5+
– dziękuję, a za którą bajkę?
– no, za tą o smokach masz tak 17 na 18, a za tą o lego ninjago masz 6 na 6
no. to chyba mogę w nagrodę napić się wina?
dzień kobiet
wracamy ze szkoły i z przedszkola
Nadia marudzi
– ja nie chcę do domuuuu!
– Kacper, możesz przekonać Nadię, że fajnie jest wrócić do domu po zajęciach?
Kacper dwoi się i troi, wylicza wszelkie możliwe przyjemności ze słodyczami na czele, w końcu…
– Nadia, przecież dzisiaj jest dzień dziewczyn, pamiętasz?
rzeczywiście, a Kacper obiecał nam, że w dniu kobiet będzie spełniał nasze życzenia 🙂
– masz jedno życzenie do wykorzystania! możesz na przykład 2 godziny oglądać bajki! – dalej zachęca siostrę
– milion! – rozpromienia się Nadia
– dobra, milion – uśmiecha się Kacper
wszyscy się uśmiechamy do tego miliona, każdy ze swojego powodu 🙂
– a ty, mamo, jakie masz życzenie? – Kacper przypomniał sobie o drugiej kobiecie w domu
– a ja to bym chciała ciepłą herbatę, miękki dres i poleżeć 15 minut na kanapie… – rozmarzyłam się
– ale mamo! to za dużo! masz tylko jedno życzenie do wykorzystania! – sprowadza mnie na ziemię syn
twarde lądowanie
wspominki
3 lata temu… czyli: Kacper 4 lata, Nadia 1,5 roku
dzieci na kanapie, ja w kuchni z widokiem na pokój
Kacper buduje coś z poduszek
– mamo, to jest dom relaksu!
– to relaksuj się, synu!
– dobrze!
podejrzanie cicho…
– Kacper, gdzie jest Nadia!
– tutaj, ze mną!
nagle zmienia zdanie
w końcu siostra siedzi po drugiej strony kanapy
– ne! ona jest w domu szaleństwa!
moja bajka – moja sprawa!
Nadia się bawi w swoim pokoju
opowiada historię sama sobie
z podziałem na role i głosy 🙂
słucham z łazienki
– … nazywała się Roszpunka… i przyszedł do niej księć…
– książę – poprawiam automatycznie
w pokoju zapada cisza
w drzwiach staje zachmurzona Nadia
– mamo! to moja bajka!
ja, kłamca
siedzę przed kompem
słyszę, że wstała Nadia
– dzień dobry, Nadusiu!
– cześć, mamo – kłamco!
– dlaczego tak do mnie mówisz?
– bo mnie okłamałaś wczoraj w nocy!
– jak to?
– bo powiedziałaś, że idziesz położyć Kacpra spać, a z nim legowałaś*!
*legować – układać klocki Lego (ze słownika Nadii)
nie i basta!
maż próbuje założyć lnianą osłonkę na wiklinowy koszyczek
zadziwiający jest sam fakt, że się sam za to wziął -)
ale próbuje… próbuje….
w końcu się zlitowałam:
– nie założysz tego, bo jest za małe
– dlaczego?
– skurczyło się w praniu, trzeba uszyć nowe, poproszę mamę… a może sama sobie uszyję już niedługo?
– właśnie! przecież masz maszynę! – z przekąsem to powiedział, bo maszynę, owszem, mam, ale szyć to ja nie potrafię ni hu hu
– a żebyś wiedział, że sama uszyję! umówiłyśmy się już z Roksanką, że zapiszemy się na kurs kroju i szycia!
– z Roksaną cię nie puszcze
– a dlaczego?!
– bo więcej będzie picia kawy i gadania o pierdołach niż nauki!
😀
cisza
twarzoksiążka mi dzisiaj przypomniała taki wpis…
4 lata temu…
to on miał wtedy tylko 3 lata…
jak ten czas leci!
jakie to mądre kochane dziecko!!!
awhh!!!
no to cytuję za fb:
“przed chwilą:
ja: Dobra, ty się tu baw, a ja idę do Nadinki, bo płacze.
Muszę ją położyć spać, a tu ma być cisza!
Kacper: Dobra, mamo! Będę ciszą!”
:-))))