ozięble

Nadia naburmuszona
zła na cały świat
nie do końca wiadomo dlaczego
– Nadia! chodź na zupę!
– nie chcę zupy!
– nie jadłaś jeszcze dzisiaj obiadu, a jest już późno!
nie odpowiada, naburmuszona siada do stołu
– jedz, jedz – zachęcam
bierze łyżkę do ręki
siadam obok ze swoją miseczką zupy
– smacznego! – życzę sobie i córce
– smacznego ozięble.

i już wiem, że tego dnia nic się nie zmieni…

ja, matka

do wszystkiego
do niczego
zjadam najgorsze truskawki
kłamię, że zaraz przyjdę
kocham bezwarunkowo
najmocniej
szczerze nienawidzę

czas na życie

sobota rano
Kacper umówił się z kolegą
cały szczęśliwy przygotowuje się do wyjścia na podwórko
w podskokach ubiera się i myje zęby
– Kacper, czekaj, czekaj, pokaż paznokcie
– o nie, mamo!
– chodź do łazienki, trzeba je obciąć!
– no dooobra…. mogę już iść?
– czekaj, pokaż uszy!
– no nie, mamo!
– czyścimy!
– mamo, marnujesz mój czas na życie! ja mam teraz żyć a nie czyścić uszy!

Nadia the Greatest

  • mamo, a czy ty mnie kochasz?
  • kocham
  • ale zawsze? czy czasami nie?
  • zawsze, umyłaś zęby?
  • tak
  • a rączki?
  • nie
  • to idź umyj rączki
  • dobrze, ale jeszcze kilka buziaków
    całuje mnie, przytula się, obmacuje….
  • ale cycki masz super!

targi próżności

niedziela, 7 rano
obudziłam się podekscytowana
zrobiłam kawę
wydepilowałam się jak na rozbieraną randkę
szybki prysznic
makijaż
ubranie przemyślałam już wczoraj
no to jestem gotowa
jedziemy
kierunek: targi niezależnej mody i designu

uwaga! MAGIZTRA nadciąga!

po prostu

piątek rano
wychodzimy do szkoły i przedszkola
w pośpiechu
jeszcze śniadanie, jeszcze woda do plecaka
Kacper niesie ludziki lego
– mamoooo! spakuj mi to do jakiegoś pudełka!
– och, jak ja to lubię! – komentuję z przekąsem
Nadia (lat prawie sześć) przy stole je śniadanie, słysząc to obraca głowę w moją stronę:
– mówisz naprawdę? – pyta rzeczowo
– nie
– aaaaa… a w przenośni?
– taaak! skąd ty znasz takie słowo?!
wzrusza ramionami i wraca do jedzenia
– po prostu znam.
Nadia. The Greatest.

pierwsze słowo

sobota rano
sprzątamy żółwiowi akwarium
dzieci w doskonałym nastroju
chcą pomagać
Kacper: mamo, ja zaciągnę! [wodę z akwarium za pomocą węża – przyp. aut.]
Nadia: a ja będę trzymać rurę!

żółw zdezorientowany stoi na kamieniach w prawie suchym akwarium
Kacper: mamo, ja go wezmę – wyciąga go z akwarium i idzie ” na spacer” do salonu 😉
Nadia dalej pomaga mi w sprzątaniu
nagle słyszymy z pokoju obok:
– noo, moje dziećko, moje zwierzątko, mój żółwiczek…
Nadia biegnie do Kacpra
– Kacpi, a mogę go pogłaskać?
– tak, ale po skorupce
– a on, to czuje, Kacpi?
– czuje
– a ile on ma lat?
– dwa
– oo, jak suuuper! a powiedział już pierwsze słowo?

dziewczynka vs kobieta

nie było mnie cały dzień w domu
w końcu jestem
wchodzę do domu
– mamusia???!!!!! mama wróciła!!!
– mamusia! przytul mnie! buziaka!!!
przekrzykują się
chyba się stęskniły
ok, trzeba poświęcić im trochę czasu
do kuchni wpada Nadia, prosto spod prysznica, szybki łyk herbaty i już biegnie oglądać bajkę
– mamusiu, przyniesiesz mi piżamy?
– a gdzie są?
– w łazience!
– to czemu od razu się nie ubrałaś?!
– zapomniałam… pliiisss??
– okej
– dzięki, a dasz mi jakiegoś słodycza?
– no dam, dam…
– yes! dziewczynka górą! – widzę podniesioną zwycięsko piąstkę
ech… znowu dałam się nabrać….
1:0 dla dziewczynki 😀

sława

dzieci ostatnio z upodobaniem
na cały regulator
śpiewają “miłość w Zakopanem”

ponieważ są już rozumne
wyczaiły wprost nieprawdopodobną zbieżność imion własnych rodziców
z imionami podmiotu lirycznego występującego  w tym utworze oraz ekhm! flamy podmiotu lirycznego 😉

pozwolicie, Państwo, że zacytuję:

“choć na parkiecie tłum
tu dzisiaj oprócz nas nikogo nie ma
cześć tu Sławomir
a w mych ramionach Magdalena”

w związku z tym uznały, że autor śpiewa o ich rodzicach 🙂

mija kilka dni
jadę z Nadią samochodem
– mamo, ale dlaczego ty nie występujesz w telewizji?
– coooo? a dlaczego miałabym występować??!!
– przecież jesteś sławna!
– ja jestem sławna??!!
– mamo, piosenka! pamiętasz?

😀

jajko

niedziela rano
-cześć, synu
– cześć, mamo, zrobisz mi śniadanie?
– zrobię, a co chcesz?
– pitę
– nie ma, jest tortilla
– to tortillę, piratki i dwa jajka
– na twardo?
– na miękko
– oj, synu, nie wiem, czy mi się uda na miękko…
– uda ci się! po prostu gotuj tak długo, aż będzie miękkie!