rodzina zażyczyła sobie na obiad pierogi ruskie
ja zwykle odpowiadam na żywotne potrzeby społeczeństwa 😉
toteż zgodziłam się je zrobić
ale składników wszystkich w domu niet
– synku, przeszedłbyś się ze mną do sklepu?
– do jakiego?
– do lewiatana
– nieeee
– dlaczego?
– bo to jest fałszywy sklep!
– dlaczego?!
– bo mówią, że do lewiatana jeden krok. a to jest nieprawda!
przemyślenia blondynki
w jeżdżeniu samochodem z automatyczną skrzynią biegów
najważniejsze jest to
żeby nie używać lewej nogi i prawej ręki 😉
potem już idzie gładko 😀
a ty się ubierz!
poranek
prysznic, kawa
nie zdążyłam się ubrać
więc biegam w majtkach po kuchni
siadamy z Bobem przy stole
dyskutujemy trochę o polityce
dość burzliwie
więc dzieci się budzą 🙂
Kacper pierwszy
wchodzi zaspany do kuchni
– cześć, tato!
– cześć, synu!
– a “mamo”?!! – oburzam się
-mamo, a ty idź się ubierz!
🙂
nie ma mnie
22:00
dzieci jeszcze nie śpią
grzebią się w łazience
ciągle coś ode mnie chcą
sprzątam kuchnię, składam pranie
mam już dzisiaj dość
Kacper oczywiście ma coś super pilnego do mnie:
- mamo! – słyszę z łazienki
nie odzywam się
dalej składam pranie w garderobie
- mamo!
wychodzi z łazienki i idzie dokładnie w przeciwnym kierunku niż powinien
nie znajdzie mnie w kuchni 🙂 hehe 🙂
- mamo!!
- nie ma mnie – mówię półgłosem
cisza…. po chwili…. konsternacja:
- nie ma cię?
😀
uciekaj!
siedzę w swoim pokoju
ogarniam sprawy domowo – zawodowe
kolejny na liście: weterynarz
– dzień dobry, czy mogę się umówić na wizytę z moimi kotami?
– dzień dobry, a co się dzieje?
– a nic, tylko stukają już pazurami o podłogę
– ok, a kiedy może pani być?
– jak tylko złapię je do transporterów, to nawet zaraz
– dobrze, to proszę podjechać
Nadia przysłuchuje się mojej rozmowie z kuchni
– Franek! idziesz do weterynarza! uciekaj! szybko!
co za czasy!
siedzę na kanapie
przeglądam fejsa
nagle ktoś/ coś mówi do mnie
nie rozumiem kompletnie
bo mówi w języku bardzo egzotycznym
no to szukam źródła
telewizor?
radio?
komputer?
jakaś zabawka?
nie. robot sprzątający!
zaktualizował sobie oprogramowanie
i mówi po chińsku 🙂
trochę się obawiam, co będzie dalej? 😉
piramida
jemy z Kacprem śniadanie
zrobiłam tosty z serem i szynką
po dwa dla każdego
Kacper właśnie skończył
– mamo, otworzył mi się spust, chcę jeszcze.
– naprawdę?! już posprzątałam….
robię pauzę, licząc na zmianę decyzji żarłocznego dziecka…
– mamo. wiesz, że teraz odwracasz mi piramidę żywieniową?
mega!
Kacper zasypia
leżę obok
słuchamy audiobooka “Dzieci z Bullerbyn”
– mamo, to jest idealne, jak mnie tak drapiesz po plecach, a ja sobie wyobrażam tą bajkę, co leci
– haha, to musi być fajne uczucie
– no meeega!
co robię za domem?
bawimy się na plaży
Nadia rysuje na piasku, ja zgaduję
a potem odwrotnie
moja kolej: rysuję domek
Nadia: domek!
ja: tak! i co to znaczy?
Nadia: że teraz tu jest nasz domek?
ja: nieee…
Nadia: że idziemy zaraz do domku?
ja: nieee… no co ja robię za domkiem? – próbuję ja naprowadzić na słowo “tęsknota”
Nadia: palisz papierosy?
komplement?
kończymy z Kacprem śniadanie
– mamo, co będziesz teraz robić?
– idę do kompa, muszę poprawić kosztorys
– nieeee… a sami sobie nie mogą poprawić?
– nie mogą. bo to moja praca. zresztą nie umieją.
– mamo, gdyby ciebie nie było na świecie, ten świat byłby o jedną setną gorszy