parówki na wynos

dzieci w kąpieli
ogarniamy dom
Bob ma przygotować dzieciom kolację
wchodzi do łazienki
– czy dzieci będą jeszcze coś jeść?
dzieci w formie:
– taaak! ja będę jadła kompot! hahahha!
– nie, Nadia, teraz ja!!! a ja będę jadł pupkę! hahaha!
ojciec wznosi się na wyżyny wyrozumiałości swojej, a to nie jest wysoko 🙂
– może parówki?
– taaak! poprosimy parówki! ale na zimno! – przekrzykują się nawzajem
– taak! poprosimy dwie parówki na wynos! – składa zamówienie Kacper
– hahaha! na wynos! – wtóruje mu Nadia
Bob w milczeniu wychodzi z łazienki
– chuja! – ledwo słyszę po chwili z korytarza

:-))))

laski

wszyscy czworo pojechaliśmy na duży fajny plac zabaw nad jeziorem 🙂
dzieci się bawią, my siedzimy na ławce
sielanka, niestety, nie trwa długo
Nadia potrzebuje pomocy, asysty i klakiera w osobie matki
no to idę
Bob dalej zalega na ławce, szczęściarz
po chwili przybiega do niego Kacper
– a gdzie są dziewczyny?
Bob coś czyta, nie słyszy Kacpra
– tato, gdzie laski?!

rockandroll!

Kacper ćwiczy pisanie
wszyscy czworo kręcimy się po kuchni
rozmawiamy
jakoś tak naturalnie zeszło na szkołę, naukę, przyszłość
ja: a ty kim będziesz w przyszłości?
Kacper: ….
ja: a ja słyszałam, że ty obiecałeś coś Paoli w tym temacie?
Kacper: co?
ja: że będziesz architektem
Kacper: no. tak. ale nie będę.
ja: dlaczego?
Kacper: bo to nuda.
ja: a kim ty chcesz być?
Kacper: ninją
Nadia (prędko się wtrąca): a ja elsą!
Kacper: nie da się być elsą!
ja i Bob (chórem): tak samo jak ninją!
Kacper: da się! będę miał taki strój i będę walczył!
ja: taak? a z czego będziesz żył? kto ci za to będzie płacił?
Bob: rockandrollem, synu, chleba nie posmarujesz!
:-)))))

zrobiona

wychodzimy na spacer/ plac zabaw
Nadia ubrana, kręci się miedzy łazienką a drzwiami wyjściowymi
ja w łazience kończę niezbędne czynności związane z wyjściem dokądkolwiek 🙂
Nadia marudzi , nie może się doczekać, krąży po domu
w końcu wychodzę z łazienki
Nadia (prawie 4 lata – przypomnę dla lepszego efektu 🙂 już zakłada buty
podnosi głowę:
– no i co? idziemy już? zrobiłaś się?
:-)))))

nowy gatunek w królestwie owadów!

dzieci siedzą przy stole
na szybie brzęczy mucha
Kacper: o, mamo, mucha tu jest!
Nadia: ee, ja się boję
Kacper: czekaj, Nadia, ja to zrobię! – przystawia stołek i macha rekami próbując ją wygonić
podchodzę bliżej
– Kacper, uważaj, to chyba nie jest mucha! poczekaj, ja to zrobię!
– a co to mamo?
– nie wiem, jakaś osa czy pszczoła?
oboje jak na komendę odsuwają się od okna, po chwili tracą zainteresowanie i biegną do pokoju
pszczoło – mucha zostaje zutylizowana
wraca Nadia
– i co, mamo?
– załatwione
obraca się na pięcie i biegnie do pokoju
– Kaaacpeeer! nie ma już muchy!
– chyba pszczoły – akuratny Kacper jak zwykle na posterunku
– pszczoły – poprawia się Nadia
– muchowatej – dodaje po chwili 🙂

lody i przemoc ;-)

Kacper: mamo, a możemy lody?
– możecie
– huuura!! ale sami sobie weźmiemy, ok?
– ok
biegnie do lodówki
– ja na patyku!… oszzz… (Kacper mocuje się z opakowaniem, bezskutecznie zresztą) …niestety muszę to zrobić przemocą – informuje mnie ostatecznie 🙂

wołacz: o, ojcu!

późne popołudnie
najbardziej nerwowa pora dnia
naburmuszona biegam między kuchnią, łazienka, Nadią, Kacprem, odkurzaczem i laptopem
mąż odpoczywa (przecież był w pracy! 😉
Nadia kręci mi się pod nogami
zniecierpliwiona wyznaczam jej zadanie:
– idź tam do ojca, powiedz mu, że jest dziewiętnasta i że ma wstawać!
Nadia biegnie do ojca
– ojcu! dziewiętnasta i wstawać!

ja chcę tak jak ty!

– mamo, a co robisz?
– maluję paznokcie
– ooo, a ja też chcę mieć pomalowane!
– ok, to zaraz ci pomaluję
– ale na różowo!
– ale ja nie mam różowego lakieru do paznokci
– no to na kolorowo!

proszę bardzo:

20160528_164332

basenowy briefing :-)

– Kacper, fajnie było na basenie?
– no, zrobiłem poczwórnego fikołka pod wodą!
– super! a kto z tobą chodzi na basen?
– no, wszyscy!
– Igor?
– tak
– a Stasiu?
– też
– a kto jeszcze?
– no wszyscy! aaa, długo by opowiadać!
:-)))))

pierwszy adorator

8:00 rano, Nadia śpi w najlepsze
hmmm… nie należy do skowronków, moja krew 🙂
– Nadusiu, wstawaj – delikatnie próbuję ją obudzić
– po co? – burczy Nadia
– bo musimy iść dzisiaj wcześniej do przedszkola
– nie, ja nie chcę!
– a dlaczego?
– bo tam jest Leon, a on ciągle i ciągle chce mi dawać całuski!