prawie.

Kacper ogląda bajkę o pokemonach
bohaterka z bajki: o, nie! jeśli mnie złapią porażą mnie prądem!
pokemon z bajki: plakiu!
Kacper: o, prawie zrymował z fuck you!
gromię go wzrokiem
– no, naprawdę, mamo. prawie zrymował!

kąpiel vel obciach

Kacper spotkał się ze swoim bratem syjamskim, Igorem
pełnia szczęścia i dzikie szaleństwo
– idziecie zaraz do do kąpieli – informuję
– taaaak! huuura! – nawet to wywołuje euforię
Kacper: ja będę nurkował! przyniesiesz mi, mamo, moje okularki basenowe?
Igor: ja też chcę!
Kacper: to ty dostaniesz od Nadii okulary
Igor: łeeee!
Kacper: nie martw się, nie będzie obciachu!

miód

Kacper przy śniadaniu, w zamyśleniu, ni z gruchy, ni z pietruchy:
– 35 zł kosztował ten miód….
– jaki miód?!
– no wiesz, ten, w Chlebowej Chacie! jak byliśmy na wycieczce…gdybyś mi dała wtedy jeszcze 5 zł to bym go kupił
– ale przecież my mamy miód
– mamo, ale to nie jest taki od pszczół! tylko samorobiony! (copyrights: Kacper, pisownia oryginalna)
rozmarza się dziecko:
– ….baardzo pyszny….
czyżby sztuczny?…. to po co ja kupuję od pszczół??!!

rosół

pół dnia jeżdżenia w różnych sprawach w towarzystwie dzieci
pora obiadowa, więc szybki obiad w restauracji
dzieci zamówiły rosół i frytki
wjeżdża rosół, dość tłusty, intensywny
Nadia pochyla się nad miseczką:
– fuuuj! ten rosół śmierdzi!
ja: czym?
tym razem Kacper pochyla się nad miseczką
Kacper (z lubością): mmmm…. kurą!
Nadia (z wyrzutem): no właśnie! kurą!
ja: a ty myślisz, że z czego robi się rosół?!
Kacper: z kury!
Nadia: ale ty nam w domu dajesz bez kury!

i teraz nie wiem, czy to komplement dla mojej kuchni, czy wręcz przeciwnie 🙂

polska języka

Nadia bawi się ciastoliną play doh
Nadia, która zwykle mówi:
– zabram zamiast zabiorę
– upiecyło się zamiast upiekło się
– kapa zamiast kapie
przychodzi do matki swojej i mówi:
– już skończyłam sie bawić plajdem, posprzątasz?

obra-żona

impreza rodzinna
urodziny u babci/ prababci
rozjeżdżamy się do domów
uzgodniliśmy, ze ja biorę dzieci
a maż odwozi do domu prawie pełnoletnią siostrzenicę
Nadia w ryk
– ja chcę do taaatuuuusia!!
– tatuś zaraz przyjedzie, zawiezie tylko Julkę do domu
– ale ona nawet nie jest jego żoną! i poszli sobie razem!? no to jak to?!

kim jest matka?

dzieci przy jednym stole
jedno składa coś z klocków Lego
drugie przykleja kolorowe karteczki do tekturki
oczywiście co chwilę wybucha jakaś kłótnia
interweniuję
– Kacper nie wrzeszcz tak!
Kacper: dobrze, bobrze!
Nadia: mama nie jest bobrem!
Kacper: jee-eest!
Nadia: nie-eee! bo nie je siana!

filozofia życiowa Nadii

Nadia jest śpiochem
ale dzisiaj to już przesadziła 😉
położona spać wczoraj o dziewiątej (a zasypia zwykle przy kołysankach z magnetofonu, co jest dość ważne dla tej historii), dziś o 8:30 obraca się na drugi bok
a przedszkole czeka i łypie niezadowolonym okiem pani przedszkolanki 😉
trzeba ją jakoś delikatnie obudzić
wchodzę do jej pokoju, uchylam roletę
– Nadusiu, wstajemy
próbuję ją trochę podgryzać i podszczypywać delikatnie
ale opędza się ode mnie nadal nie otwierając oczu
– Nadusiu, wstawaj
zero reakcji
– Nadusiu, trzeba iść do przedszkola
– mamo?
– tak?
– zgaś światło i włącz muzykę

Kacper 4 lata temu

fejsbuk mi przypomniał…
niemożliwe, że to było tak dawno!

czytamy książeczkę “Wiktor uczy się kolorów”
na ostatniej stronie reklama pozostałych książeczek z serii
Kacper: A co tu jest napisane?
ja: “Wiktor uczy się kształtów”
Kacper: A tu? co jest napisane?
ja: “Wiktor uczy się liczyć”
Kacper: …na siebie
:-))))))))

kara musi być

pisałam tu już kiedyś, że moja córka – urodzona pacyfistka – nie znosi jak ktoś się kłóci, zwłaszcza my, rodzice
za każdym razem w takiej sytuacji dostajemy karę 🙂
tym razem rozmawiamy z mężem o polityce
wzburzenie jak najbardziej uzasadnione
podniesione głosy nasze też
ale kłótnia to nie jest 🙂
dzieci bawią się na antresoli i słuchają naszej rozmowy
Nadia: mamo, tato, uspokójcie się, bo zejdę na dół i po tyłku!
ja: ale my się nie kłócimy!
chwila ciszy i namysłu
Nadia: i tak będzie po tyłku!