Kacper wchodzi do kuchni ze zbolałą miną
- mamo, byłaś na medycynie?
- nie, nie dostałam się
- to gdzie ty byłaś? na architekturze?
- nie, na inżynierii środowiska
- to mogłabyś mi wyleczyć środowisko głowy? bo mnie tak boli, że już nie mogę!
nieidealna matka idealnych dzieci i idealna żona nieidealnego meża
Kacper wchodzi do kuchni ze zbolałą miną
Kacper dekoruje ze mną pierniki
Nadia w domu, przeziębiona
– mamo, kupiłaś mi śniadanie?
– tak
– mmmm. moja ulubiona drożdżówka!
– specjalnie po nią wracałam
– mhm. no to mamy dwa wnioski: po pierwsze: zapominasz o mnie. a po drugie: jednak ci się przypomina i o mnie dbasz
Nadia dyskutuje z Bobem
– tato, a nie chcieliście mieć trzeciego dziecka?
– ja chciałem, tylko mama nie chciała – piorunuję go wzrokiem, Nadia się śmieje
– aha. no to musielibyśmy wybudować nowy dom
– nie, byłoby z tobą w pokoju, bo to by była dziewczynka
– tato! a wiesz, gdzie ty byś był?!
– z nową zoną!
– widzisz jaki on jest? – wtrącam się
– nienormalny! – wpada mi w zdanie Nadia – jak jego syn, tylko my jesteśmy w tym domu normalne…. – to znaczy ja! – dodaje po chwili zastanowienia
– a ja? dlaczego nie?
– bo ty śpiewasz!
– ale ty też śpiewasz! – wytykam
– ale ja ładnie!
😀
córka na obozie
wszystko ok, ale jednak to trudne tyle dni daleko od domu
gadamy
– kocham cię, mamo
– ja Cię też, córeczko
– i tęsknię
– ja też tęsknię, to normalne podczas takich wyjazdów
– mamo, napiszę ci coś na whatsappie
– dobrze, czekam
pewnie coś trudnego dla niej, nie chce o tym mówić, woli napisać – myślę sobie i czekam, gotowa na pełne wsparcie dla dziecka
jest wiadomość!
“Trzecia grupa mogła iść do sklepu, a pierwsza i druga nie”
“To nie fair!” – odpisuję
“Fair, bo to ja jestem trzecia grupa!”
😀
na taras wchodzi syn z lekko zmarszczonym czołem, znaczy, były poważne przemyślenia 🙂
córeczka wyjechała na obóz
łez przy rozstaniu nie było
ale i tak czuję się nieswojo
i trochę nie mogę sobie znaleźć miejsca w oczekiwaniu na telefon
w końcu dzwoni
dojechali na miejsce
– halo, mamo!
– halo, Nadusiu! no, jak tam?
– dobrze! zjedliśmy obiadek, było mięsko , ziemniaczki, surówki nie zjadłam bo była niedobra, jesteśmy już w pokojach, mam pokój z Olą, Oliwką i Werą…. – rozszczebiotała się
nagle przerywa:
– Maria, wypad! – słyszę w słuchawce – mamo, muszę kończyć, bo Maria nam wjeżdża na chatę!
dzień bez samochodu
przystanek autobusowy
sprawdzam rozkład jazdy
Nadia stoi obok, ale po chwili zmienia zdanie:
– ja już idę, mamo!
– poczekaj!
doganiam ją
– co się stało?
– mamo, tamten pan patrzył ci się na pupę!
– hmmm… to trzeba było stanąć za mną i już by nie mógł patrzeć
– no weź! to wtedy patrzyłby na moją!
wracam od fryzjera
– Cześć, Nadusiu!
– cześć, mamo! wow! masz różowe włosy!
– no. mam.
– ale…
– no co? nie podoba ci się?
– nieeee no ok
– dobrze wyglądam?
– nooo… z tyłu jak nastolatka
rozmawiamy z Kacprem o samochodach
– mamo, a nazbieracie mi na tego dogde’a challengera?
– sam sobie nazbierasz! myślisz, że mi ktoś kupił pierwszy samochód?
– no dobra, ale myślałem, że mi chociaż dołożycie…
– aaa, dołożyć to możemy
– ok, ale, musimy go kupić w miarę szybko, zanim wejdą te przepisy… wiesz…
– dotyczące zakazu sprzedaży aut spalinowych?
– tak
– a to spokojnie, mamy jeszcze czas, do 2035 roku chyba, nie?
– chyba tak
– no to popatrz, ile będziesz miał wtedy lat?
– 25
– no widzisz! to już będziesz pewnie zarabiał własne pieniądze! – tutaj naszła mnie refleksja – jezusmaria! będziesz miał 25 lat! to ile ja będę miała?
– no… ty…. – Kacper liczy – 59! dla równego rachunku możemy dodać ….
– sam se dodaj!