Nadia bawi się lalkami na stoliku w salonie
zrobiła tam już niezły bałagan
a teraz jest głodna
przychodzi do kuchni i robimy kolację
z talerzem wraca do salonu
Nadia: o nie!!!!
ja: co tam?
Nadia: nie chce mi się tego sprzątać!
ja: mmmhhh… – reaguję najmniej jak się da 🙂
chwila ciszy…
Nadia: dogadamy się jakoś?
miłość. level: hard
kotlet mielony w kształcie serca.
od syna.
🙂
zgaszona
sobota rano
kręcimy się po kuchni
sprzątamy, robimy jajecznicę
później idziemy na ślub
ja: przemyśliwałam całą noc nad moim outfitem
mój mąż (z przekąsem) : oh my god!
moja siostra (wychodząc z kuchni): zaraz mi opowiesz!
moja córka: mamo, w twoim wieku już się nie mówi “outfit”. ogarnij się.
😀
najmądrzejsza
rozmawiam z Nadią o szkole
– i ja go nie lubię, tego Janka
– dlaczego?
– bo przeszkadza
– jak to?
– no siedzi za mną i gada z Frankiem
– to może powinnam z nim porozmawiać?
– mamo, nie załatwiaj moich spraw za mnie!
– ok. to może sama mu powiesz?
– już mu powiedziałam
– no i co?
– no i dalej gada!
– hmmm… to może trzeba powiedzieć pani?
– mamo. ja to załatwię. zobaczę w poniedziałek. jak dalej będzie gadać to powiem pani.
jestem spokojna
da sobie radę
😀