- mamo, robimy nowy grafik obowiązków! – Nadia i Kacper piszą na tablicy
- ok
- o, i wpiszemy też nagrody jak ktoś wszystko wykona!
- dobra
- co dla Ciebie?
- godzina spokoju
- okej! a dla nas… godzina więcej grania i oglądania!! a dla taty?
- nie wiem… może go zapytajcie… – biegną do pokoju
- dla taty godzina spania!
- haha! okej!
- no to wpisujemy – Kacper pisze – plus godzina spokoju dla mamy
- ale mama nie ma spokoju, więc to nie jest plus godzina! to jest pierwsza godzina – zauważą przytomnie Nadia
nauka… poszła w las :-)
ja: Nadia, brawo!
Nadia: ale co?
ja: stówka z angielskiego!
Nadia: wow!
ja: i co? warto pracować?
Nadia: nie wiem 🙂
Kacper: powiedz nie, powiedz nie!
Nadia: nie!
Kacper: moja krew!
zdalna edukacja
Kaper wychodzi z pokoju po lekcjach on – line
– mamo, skończyłem!
– ok!
– mamo, a w ogóle pan z przyrody jest super! zadał nam dodatkowe zadanie: mamy pograć w minecrafta i znaleźć minerały!!
– hahaha! no rzeczywiście!
biegnie do swojego pokoju rozradowany
– najlepiej! idę zadzwonić do koleżanki, bo będziemy to robić razem!!
matka, nie-matka
Nadia od paru dni bawi się w mamę
wszystkie cztery lalki bobaski to są jej dzieci
ubiera je, rozbiera, przebiera
usypia, karmi
słowem: w ciul roboty 🙂
wchodzę do kuchni
po drodze mijam Nadię
siedzi na huśtawce z dwójką dzieci
chcę coś powiedzieć…
– ciii… moje dzieci idą spać!
– ok, już nic nie mówię
po chwili odkłada “dzieci” na kocyk
– i co? śpią?
– tak. teraz będę udawać, że nie mam dzieci
taka sama
- mamo, zrobisz mi kaszę mannę?
- zrobię
- a przyniesiesz mi pokoju?
- no dooobra…
przynoszę. stawiam na biurku miseczkę i łyżkę
w międzyczasie sprzątam kubki z herbatą z wczoraj
łyżeczka do kaszy ląduje w szklance po herbacie
- a gdzie jest łyżeczka?
- oj, włożyłam ją do kubka – wyciągam i podaję Nadii – no, obliż i jedz!
- błeeee… nie chcę… daj mi nową!
- ech…. co za dziecko! – idę po łyżeczkę
- ej! ty byłaś taka sama!
sztos
musiałam coś załatwić na mieście
zabrałam z sobą Nadię
wracamy
– mamo, a może byśmy zrobiły niespodziankę chłopakom?
– ale jaką?
– nooo… może kupiłybyśmy im kwiatki?
– kwiatki?
– no
– mam teraz jechać do kwiaciarni?!
– no
no to jedziemy
kwiatki kupione
– no i co dalej?
– i zrobimy im takie poszukiwania, żeby musieli je znaleźć… napiszemy karteczki ze wskazówkami… i mapę…
– dobra
wracamy do domu, w pełnej konspirze przygotowujemy mapę i wskazówki
jesteśmy gotowe
– chłopaki!
– co???
– zaraz!!!
– no, chodźcie tu, mamy dla was niespodziankę!
“chłopaki” gramolą się sprzed swoich komputerów
Nadia maksymalnie podekscytowana ściska mnie za rękę:
– mamo, ale sztos!
😀
5 lat różnicy
Kacper huśta się na huśtawce i ogląda zdjęcia naszej rodziny na ścianie
patrzy na zdjęcie portretowe 3- letniej Nadii
– jej, mamo, jaka Nadia była mała!
– nooo, pamiętasz ją taką?
– nie pamiętam, wygląda nie jak Nadia, tylko jak swoja kuzynka!
– ahaha! a tutaj? – wskazuję na zdjęcie, na którym jest Nadia, ja i moja mama – te zdjęcia byłe zrobione tego samego dnia
– taaak? no, tu już bardziej jest podobna
– a mnie taką pamiętasz? – mam na tym zdjęciu krótkie blond włosy
– nieeee… ale wtedy wyglądałaś młodziej… tak gdzieś o pięć lat młodziej
– aahahahha! bo to było pięć lat temu!
– noooo właśnie… wtedy wyglądałaś tak gdzieś na 30 lat, a teraz na 65.
akrobacje – improwizacje
Nadia wymyśla układy akrobatyczne i robi występy przed publicznością
oczywiście muszę w tym uczestniczyć
co ja mówię: chcę! 😉
dzisiaj znowu:
– mamo, robimy występ?
– no dobra….
– ok, to przedstaw nas najpierw!
– a teraz zapraszam państwa na występ akrobatyczny mój i mojej córki! – mówię do lustra w przedpokoju
Nadia wchodzi na scenę
pełna powaga
niestety nie ustaliłyśmy wcześniej co będziemy robić
właśnie obie zdałyśmy sobie z tego sprawę
a przecież występ trwa!
Nadia robi krok w moją stronę i mówi prawie bezgłośnie:
– mamo, ten nasz ulubiony robimy!
niestety nie wiem, który to jest nasz ulubiony…
– to znaczy jaki? – odpowiadam szeptem i półgębkiem, żeby widzowie nic nie zauważyli 🙂
Nadia chwilę myśli, to jej jednak nie zbija z tropu:
– improwizuj! – mówi scenicznym szeptem i wskakuje mi na ręce 🙂
dlaczego bez nas?
dzieci po śniadaniu bawiły się w kuchni
przygotowywały sobie lemoniadę i bóg wie co jeszcze – nie wnikałam
po pewnym czasie zerknęłam do zlewu
między szklankami i słomkami do napojów dwa kieliszki od wódki…
miałam ich nawet o to zapytać
ale jakoś mi umknęło
no nic
robię obiad
do kuchni wpada mąż
jego wzrok pada na zlewozmywak
– było pite?
– no właśnie! miałam ich zapytać co to, ale jeszcze nie zdążyłam
– Madzia, nie chodzi o to co, tylko dlaczego bez nas?
udało się czy nie?
zwijam dywan
nierówno
ja: kurde!
Nadia: co, mamo? znowu ci się coś nie udało?
ja: wręcz przeciwnie. wszystko mi się udało: dzieci, mąż, dom…
Kacper: z mężem to się raczej nie zgodzę
😀