Kacper i Bob rozładowują zmywarkę
ja też miałam pomagać, ale ktoś coś napisał i sprawdzam messengera na telefonie
Kacper złapał dwa noże i udaje Kung Fu Pandę
którą przed chwilą obejrzeliśmy
– ale to co teraz robisz, to nie jest pomoc, tylko zabawa – wcinam się niepotrzebnie
– on pomaga na pewno bardziej niż ty – dostaję po głowie od męża
– no właśnie, bo mama to nic nie umie! nawet obsługiwać różnych sprzętów, ani grać na komputerze, ty, mamo to chyba jesteś z lat osiemdziesiątych!
– ahahahahaha!!! – mąż się dusi ze śmiechu
ja też się śmieję
no bo… hmmm… niby ochrzan, a jednak komplement 😀
czarownica
niedziela wieczór
pranie, sprzątanie, dzieci… maż…
wszystko mnie wku…wia
chodzę po domu i krzyczę
wszyscy podenerwowani
Kacper prosi o kolację
je w kuchni, a my się kręcimy wokół stolu
ja (zaczepnie): przeczytałeś już “Szewczyka Dratewkę”?
Kacper: przeczytałem!
ja (nie zwalniam): to w takim razie nie uważasz, że powinieneś oddać tą książkę do biblioteki? inne dzieci pewnie też chciałyby mieć szansę zdążyć przeczytać lekturę na czas? jak myślisz?
Kacper (naburmuszony): taaak
Bob (zmienia temat): a opowiesz mi o czym to jest?
Kacper opowiada:
– no i zgłosił się na ochotnika, żeby uratować królewnę z zamku….
różni książęta próbowali, ale czarownica wszystkim urwała głowy…
Bob (wchodzi mu w słowo): …. a potem siadła i robiła projekty…
fitness
poranek, ja w biegu, pośpiesznie przebieram się w sypialni
Kacper, jeszcze nie do końca obudzony, wpakował się do naszego łóżka
próbuje odwlec moment wstawania jak najdłużej się da
leży wtulony w poduszkę , z misiem – śpiochem pod pachą i obserwuje mnie
– mamo, dlaczego nie chodzisz już na fitness?
– aaaa, bo nie mam czasu…. a co? powinnam?
– no. powinnaś. w twoim wieku, mamo, to konieczne.
córeczka tatusia
- mamo, psiknęłam się twoimi perfumami, tymi z tą kulką na górze – Nadia wchodzi do kuchni rozsiewając znajomy zapach
- o! no i co?
- bardzo ładnie pachną! – wraca zadowolona do zabawy
- noż kurde, 6-latka używa perfum Diora! to chyba lekka przesada?! – zwracam się do męża
- wcale nie, dla mojej córeczki: wszystko!
wsparcie rodzeństwowe
jedziemy samochodem
planujemy wieczór
Kacper: ja pooglądam, ale nie za długo, żeby jutro wstać do szkoły
ja: świetna decyzja, synu!
Nadia: a ja się szybko wykąpię, żebym potem już tylko oglądać bajki
ja: Super!
jedziemy dalej, w doskonałym nastroju
przynajmniej tak mi się zdawało
do czasu, aż nie usłyszałam cichutkiego pochlipywania z tyłu
– Nadia, co się stało?
– buuuu!
– córciu, powiesz mi co się stało?
– nie!!!
po dłuższej chwili pertraktacji i perswazji w końcu wydusiła z siebie:
– bo Kacprowi powiedziałaś “świetna decyzja”, a mi tylko “super!” buuuu!!!
– Nadusiu, ale to są równoważne określenia, znaczą to samo, nie ma nic lepszego ani gorszego w żadnym z nich
– buuuuu!!!
chyba jej jednak nie przekonałam
nagle odzywa się Kacper
– Nadia, mam pomysł!
szepcze coś Nadii do ucha, Nadia się zgadza, nastaje cisza i spokój
jedziemy dalej, sytuacja ogarnięta
nagle odzywa się Kacper:
-mamo, a które dziecko bardzie kochasz? mnie czy Nadię?
– kocham was tak samo!
– ale musisz wybrać!
– ale nie mogę! każde z was jest inne, ale oboje jesteście moimi dziećmi i kocham was tak samo mocno
– ale musisz!
ja zaczynam parkować, Kacper zaczyna naciskać
sytuacja staje się napięta
– nie wypuścimy cię z samochodu, dopóki nie wybierzesz, które dziecko kochasz bardziej!
– Kacper, daj spokój, już zaczynasz przesadzać!
– mów, mamo!
nagle mnie olśniło
– Nadię! – wykrzykuję, a brzmi jak “Eureka!”
– no widzisz! – Kacper triumfalnie odwraca się w kierunku Nadii
Nadia rozpromieniona
sytuacja rozładowana