do nieskończoności..

wracamy od dziadków
A4
korek, roboty drogowe, korek, roboty drogowe
Nadia zasnęła, Kacper zniecierpliwiony
– oo, mamo, tak jedziemy i jedziemy tą drogą do nieskończoności, że już całkiem zapomniałem, że byliśmy u babci i dziadka!

czego można się nauczyć od dziadków?

scena nr 1
śniadanie, biegam po kuchni
Nadia kicha
– mamo, nie powiedziałaś mi “na zdrowie”!
– przepraszam, Nadusiu, na zdrowie!
– już przepadło!

scena nr 2
wieczór, Kacper myje zęby
nagle wypada mu szczoteczka z rąk
– psiakrew!

bratki i braciszki

Nadia u dziadków
rozpuszczona jeszcze bardziej niż zwykle
jest śpiąca i każe się nosić na rękach
no to noszę 🙂
każe się zanieść do drzwi wejściowych
bo chcę pooglądać kwiatki w ogródku babci
– o jakie ładne!
– a wiesz jak one się nazywają?
– mmm… mleczaki?
(biedne dziecko, z kwiatków zna tylko mlecze!)
– nie, to są bratki
– a te fioletowe?
– to też są bratki, Nadusiu, tylko takie malutkie
– takie braciszki?
🙂

tato, wróć!

odbieram Nadię z przedszkola
– zobacz, co narysowałam! to jestem ja, to jesteś ty, a to Kacper…
a taty nie ma, bo od nas odjechał…
a kiedy wróci, mamo?

a bo ja to wiem? 😉
20160512_131810

kiedy nie ma kota…

21.30
dzieci piją colę i oglądają “małe królestwo bena i holy”
– skończyło się?
Kacper: tak, ale będzie jeszcze drugi odcinek! możemy?
– ech, dobrze, to jeszcze tylko ten odcinek i do łóżek!
– dobra!
zgodziłam się, ale refleksja mnie naszła 🙂
– gdyby to ojciec zobaczył to by nam dał!
Nadia: ale nie widzi!
😀

better watch out!

idziemy na plac zabaw
Kacper (6) i Karol (9) koniecznie chcą się bawić w rzeczce pod mostkiem
w lekkim oddaleniu od placu zabaw
ustalamy zasady (to znaczy ja mówię, a oni udają, że słuchają)
– możecie się tam pobawić, ale proszę mi się co jakiś czas pokazywać
– po co?
– żebym wiedziała, że tam jesteście i że nic wam nie jest
– mamo, ale przecież nic nam się nie stanie!
– a jakby tak jednak..? to co zrobicie?
– no to przybiegniemy do ciebie z płaczem!

🙂

3 stopnie rowerowego wtajemniczenia

Kacper obserwuje dziewczynkę na rowerze z 4 kółkami
tata pomaga jej co chwilę ruszyć z miejsca
– o, a tą dziewczynkę tata musi pchać!
– ale ty przecież też jeździsz na takim rowerze
– no ale mnie nie trzeba pchać, jak się rozpędzę to umiem jechać bardzo szybko
– no tak, to prawda. no to może już czas na następny etap, czyli..
– tak wiem, rower bez małych kółek – wpada mi w słowo – a potem jeszcze następny: uczenie się różnych trików: salto podwójne, jazda na jednym kółku, salto potrójne… i takie tam

proste, nie? 😉

dwa lata temu…

nasze wieczorne:
Kacper: mamo, a Piotrek mówił do mnie w przedszkolu: “nie martw się”
ja: no i?
– on nie może tak do mnie mówić!
-dlaczego?
– bo ja nie chce!
– a wiesz, że to oznacza, że on chce cię pocieszyć i powiedzieć przez to “nie martw się, za chwilę wszystko będzie ok”, albo: “nie martw się, za chwilę będziesz wesoły” albo…
Kacper (wpadając mi w słowo): albo “będziesz władcą wszystkich krajów z potęzną mocą”? tak, mamo?