o pieniądzach abstrakcyjnie

dzieci oglądają telewizję
w międzyczasie reklama lalki baby-born, która – jak się okazuje – kosztuje 150 złotych
Kacper: co??!! 150 zł??!! o ja cie! Nadia, to jeszcze musisz uzbierać 100 złotych!
Nadia: a ty?
Kacper: a ja mogę sobie kupić dwie takie lalki!
Nadia: ale przecież mówiłeś, że będziesz sprzedawać domy?

???

wyobraźnia, heloł?

dzieci w kąpieli
Nadia: Kacper, a bawimy się w króla i sługę?
Kacper: dobra, sługo, przynieś mi sztabki złota! i przynieś mi dywan z diamentów!
ja: ej, nie ma dywanów z diamentów! – reaguję, trochę zła na klasyczny podział ról w tej zabawie: znowu Kacper się lepiej urządził
Kacper: ale mamo!…. a wyobraźnia?
Nadia: a poza tym to są sprawy dzieci! idź, mamo!

wszystkomogąca ja

Nadia przeziębiona
marudzi
– mamooo, boli mnie głowa, i serce!…. mamooo!
– możę pójdziemy do mojej sypialni? i poleżymy tam razem?
– dobrze…
no to leżymy
Nadia kręci się i marudzi nadal
– mamo, serce mi się łamie! posłuchaj!
słucham złamanego serca 🙂
– jak mogłabym ci pomóc?
chwila ciszy
– mogłabym pograć na twoim telefonie?
– ech… mogłabyś…
– dziękuję!!!
przynoszę telefon, podkładam dwie poduszki pod plecki
– a dasz mi coś do picia?
przynoszę…
– ooo, dziękuję!
wychodzę z sypialni…
– dziękuję za odmianę mojego życia, mamo!
🙂

what’s up, doc?

Kacper przeziębiony,
z podwyższoną temperaturą, czerwonym gardłem
idziemy do lekarza
-dzień dobry
-dzień dobry
– co mu dolega?
Kacper: mogę powiedzieć sam?
ja: mów
pan doktor lekko poirytowany
Kacper: wydaje mi się, że mam anginę
lekarz: o! to już właściwie nie muszę cię badać, skoro ty sam wiesz co ci dolega!
ja: Kacperku, może powiedz, jak się czujesz, a nie co ci się wydaje, na co jesteś chory…
lekarz (prawie obrażony): a jakie byś sobie zalecił leczenie, w takim razie? co?
Kacper:  ten pan doktor, u którego ostatnio byliśmy, jak miałem anginę dał mi taki syrop, bardzo gorzki
lekarz: aha. no dobrze, pokaż to gardło… uuuu… to mi wygląda na paciorkowcowe zapalenie gardła i migdałków….
ja: czyli?
lekarz: angina

kurtyna.

wierz w siebie!

odebrałam Nadię z przedszkola
i pojechałyśmy do myjni samochodowej
w drodze powrotnej podjeżdżamy do szkoły, po Kacpra
na parkingu stoi czyściutki vw golf…. taki jak nasz… też prosto z myjni…
co za zbieg okoliczności…. zagapiłam się…
– o jaki czysty….
– co mówiłaś, mamo?
– nic, mówię, że tam stoi bardzo czyste auto….
– ale nasze jest czyściejsze!
– ha, ha! tak myślisz?
– tak. wierz w siebie, mamo!

ważne sprawy

Kacper pakuje plecak
koniec laby
od jutra znowu do szkoły
przy okazji przeglądam zeszyty
trafiłam akurat na etykę
ostatnia lekcja: najważniejsze sprawy
czytam:
– “Najważniejsza jest rodzina i zdrowie”, pięknie! o, i dostałeś szóstkę!
– no. bo to są najważniejsze sprawy
– mhm… a kto to wymyślił? ty czy pani?
– ja
– brawo,synu! – przytulam go mocno
– a ten, kto myśli, że władza i pieniądze – kontynuuje Kacper – jest w błędzie

przesadził – nie wierzę mu za grosz! 😉

🙂 🙂 🙂

zakochana para

jedziemy z Nadią samochodem
trasa długa, autostrada zakorkowana
z nudów słuchamy nawet reklam w radio
– “zakochana para, Marian i Barbara” – głupkowato wyje radio
Nadia: cooo??? jak to?? przecież to nie było tak! zakochana para Jacek i Barbara!
ja: no tak, ale to jest reklama
Nadia cichnie, aż słychać jak myśli 🙂
po cichutku podśpiewuje:
– zakochana para Magda i … nie. zakochana para Bobek i Barbara… nie! zakochana para, Bobek i Magda zakochana para!
– hahahhaa!! – śmieję się z Naduśkowych rymów na siłę
– no co? jesteście zakochani! – oburza się
– no tak!  – potwierdzam w pośpiechu
🙂

w naturze… mamy ciągły ruch :-)

ferie w górach, dzieci zachwycone,
odpoczynek, relaks, nowe znajomości,
bawią się z nową koleżanką Julką
Julka na czworakach wybiega z czytelni
Kacper za nią:
– a co ty robisz?
– idę na polowanie!
– aha! ale wiesz, że tak w naturze to samiec poluje?

bo ci tak zostanie

Nadia przy myciu zębów
– mamo, a co to jest?
przykłada palec wskazujący do czoła i patrząc na niego robi zeza
– zez. nie rób tak, bo ci tak zostanie!
– palec mi tak zostanie?
– nie
– ufff!
🙂

nie ta rurka

Kacper w łazience
siedzi już dłuższą chwilę
w ciszy
nagle zaczyna się krztusić i okropnie kaszleć
– co tam się dzieje?! wszystko w porządku?
– tak, mamo, tylko połknąłem ślinę do tej rurki oddechowej!
🙂