piątek, wieczór
leżę w sypialni, gadam z koleżanką na messengerze
Kacper leży obok mnie
a właściwie trochę obok, trochę na mnie
przyszedł się przytulić 🙂
no to się przytulamy
ale ona znowu pisze
biorę do ręki telefon
parskam śmiechem
Kacper: co cię tak rozbawiło, jednostko rodzicielska?
🙂
rozmowy przy obiedzie
zamówiliśmy pizzę.
siedzimy. jemy. gadamy.
Nadia: mamo, a co oznacza “Nadia” po polsku?
ja: “Nadia” to inaczej “nadzieja”
Nadia: a “Wiktoria” to “zwycięstwo”?
ja: tak
Nadia: a Kacper?
Kacper: A Kacper to król
Nadia: tak, mamo?
Kacper: tak! przecież był Kacper, Melchior i Bartazar! to byli królowie!
ja: nie Bartazar, tylko Baltazar!
Kacper: wiem, ale jakbym powiedział “l” to bym się opluł pizzą
czas to piniądz
Kacper uczy się na sprawdzian z geografii
– mamo, ja już umiem tak na 4+
– naprawdę? a ile ty się uczyłeś? 15 minut?
– nie! pól godziny co najmniej!
– no. to poucz się jeszcze pół godziny i jesteś wolny
– dobra, mamo, a mogę telefon?
– nie, teraz się uczysz! telefon później!
– ale ja chcę tylko sprawdzać czas, żebym się przypadkiem za długo nie uczył!